Biskupia Kopa cierpliwie czekała osiem prawie wieków, by spełnić swoje posłannictwo dzisiejszego dnia – góry niby rozgraniczającej, a przecież dzięki krzyżowi jednoczącej wielu.
Młodzi, ale i starszych nie brakowało. Dzieci też były. Skoro dzieci, to ojcowie i matki. Księża także. Różnego wieku i różnej rangi – bo i biskup był. Tego dnia miała się zacząć zima – taka była prognoza pogody dla rejonu Biskupiej Kopy. Boża Opatrzność ma swoje sposoby i było tylko jesiennie. A przede wszystkim było niezwykle i historycznie. Bo Biskupia Kopa wznosząca się na skraju Jesioników od roku 1229 jest punktem granicznym diecezji kiedyś ołomunieckiej i wrocławskiej, dziś ostrawsko-opawskiej i opolskiej. I właśnie tutaj, na górze sięgającej 889 m n.p.m., a jakichś 750 m. ponad okalające ją od strony Śląska równiny, miało dokonać się przekazanie krzyża Światowych Dni Młodzieży (wraz z ikoną Matki Bożej). Młodzież czeska miała te znaki przekazać młodzieży polskiej. A że Kopę widzę z okna, nie mogło mnie przy tym nie być. Pojechałem z Angelą i Szymonem, dwojgiem bierzmowańców, na południową czyli czeską stronę góry. Tam wysoko na przełęczy jest parking. Jakiś kwadrans później przyjechał samochód z przyczepką – rejestracja zdradzała Hradec Kralové – stamtąd znaki Dni Młodzieży miały dotrzeć do nas.
I dotarły. Jak to technicznie wygląda? Krzyż (ok. 40 kg) jest skręcany z dwóch belek, ikona ma przezroczystą osłonę, jedno i drugie podróżuje w specjalnych, na ten cel zrobionych, kasetach. Zatem – krzyż poskładano, ikonę na stojaku ustawiono, ludzi zaczęło być więcej. Większość Czechów, słyszę także Polaków, kilku moich parafian – w wieku nie całkiem młodzieżowym. Ale to dobrze, że i tych starszych taka uroczystość przyciąga. A gdy na szczycie spotkały się obie procesje, to owa różnorodność pokoleniowa uwydatniła się jeszcze bardziej.
Droga leśnym szlakiem trwała niecałą godzinę. Zmieniali się niosący krzyż i ikonę. Zatrzymywaliśmy się na chwile refleksji i modlitwy. Taka nietypowa droga krzyżowa. Prowadzący odczytał napis na tabliczce przykręconej do krzyża – są to słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane w Wielkanoc roku 1984:
„Umiłowani młodzi, u kresu roku świętego powierzam wam znak tego roku jubileuszowego: Krzyż Chrystusa i nieście go w świat jako znak miłości, którą Pan Jezus umiłował ludzkość i głoście wszystkim, że tylko w Chrystusie umarłym i zmartwychwstałem jest ratunek i odkupienie”.
...powierzam wam Krzyż Chrystusa i nieście go w świat... – I niosą. Młodzi wraz ze starszymi. Przekazują jedni drugim. Na szczycie Biskupiej Kopy krzyż wraz z ikoną ustawiono pod wieżą. Jest z nami biskup opolski Rudolf Pierskała, jest wikariusz biskupa ostrawsko-opawskiego. Od strony północnej dochodzą kolejne grupy młodzieży, spora część w mundurach harcerskich (po czeskiej stronie także są skauci), niosą flagi z emblematem Światowych Dni Młodzieży. Przywieziono kilka osób na wózkach. Są leśnicy w mundurach. Widzę ludzi z ratusza i innych publicznych agend – są prywatnie, ale ich obecność cieszy. Księża – przeróżnie ubrani. A wszystko przeniknięte radością. Jasne – przecież dziś czytaliśmy na mszach apostolski nakaz: „Zawsze się radujcie!”. Ale tu nie trzeba nakazu. Tu radość z ludzi emanuje sama. Dlatego dwójka moich bierzmowańców komentuje: „niech żałują ci, co tu nie przyjechali”. W drodze powrotnej ustalamy tytuł tej relacji. Właśnie taki, jaki widnieje nad tekstem: „Krzyż, który przynosi radość”.
A Biskupia Kopa cierpliwie czekała osiem prawie wieków, by spełnić swoje posłannictwo dzisiejszego dnia – góry niby rozgraniczającej, a przecież dzięki krzyżowi jednoczącej wielu.