Kultura. Amatorska grupa teatralna Ars Fictis pyta, jaki los dorosłe dzieci i wnuki gotują osobom starym?
Spektakl „Plastikowy talerz” to opowieść o losach zwyczajnej śląskiej rodziny. Akcja rozpoczyna się na urodzinach mamy i babci Pauliny. Dowiadujemy się, że córki z zięciami właśnie przekonały seniorkę rodu do sprzedaży rodzinnego domu i pola oraz do przeprowadzki do bloku w mieście. Paulina podzieliła pieniądze między córki i od teraz ma swoją izbę z kuchnią w mieszkaniu jednej z nich. Gotuje, sprząta, prasuje. To daje jej poczucie, że jest potrzebna, choć bardzo tęskni za wsią, za gospodarką, za spotkaniami z sąsiadkami. Czas płynie, lata lecą. Babcia Paulina jest coraz starsza, coraz słabsza, zaczyna chorować na Parkinsona, ma wylew. Ten sprawdzian dla jej dzieci i wnuków, oprócz najmłodszej Kryśki, bardzo zżytej z babcią, okazuje się wyzwaniem ponad siły. Własna wygoda i święty spokój są cenniejsze. A plastikowy talerz staje się tego symbolem.
Dorośli na scenę
Grupa teatralna Ars Fictis od 1,5 roku działa przy Bibliotece i Centrum Kultury w Kolonowskiem. Prowadzi ją Jerzy Kaufmann, który na co dzień jest polonistą w tutejszym gimnazjum, gdzie też opiekuje się kółkiem teatralnym. – Dyrektor BiCeK-u Józef Kotyś zaproponował mi prowadzenie grupy teatralnej dla dorosłych. Pomyślałem, że to może wypalić. Na zaproszenie odpowiedzieli przede wszystkim absolwenci gimnazjum, z którymi wcześniej pracowałem, ale też jedna osoba dorosła – opowiada Jerzy Kaufmann. – W gimnazjum wyłapuję tych młodych ludzi, którzy mają predyspozycje i chcieliby robić coś więcej, niż tylko spędzać czas przy komputerze albo przed telewizorem – dodaje. W Ars Fictis obecnie jest ich dwunastka. Pomimo różnic wiekowych stworzyli prawdziwą grupę, która lubi ze sobą spędzać czas i wzajemnie się wpiera. Co piątek spotykają się na próbach. Uczą się tekstu, ćwiczą kolejne sceny. – Przyjeżdżałem na próby po 8 godzinach na praktykach, więc nie było to łatwe, ale warte wysiłku – podkreśla Jakub Siefert. – Nigdy nie miałam nic wspólnego z teatrem, a trafiłam tutaj, towarzysząc koleżance, która nie chciała przyjść sama. Zadeklarowałam, że chcę grać drzewo, bo więcej nie umiem – przyznaje Emilia Klimek. Okazało się, że potrafi zagrać znacznie więcej i dobrze radzi sobie z zapamiętywaniem dużej ilości tekstu.