Nie dajmy się uwieść współczesnym Herodom – wzywał bp Andrzej Czaja w Nysie.
Przed wyruszeniem orszaku - koniecznie zdjęcie z biskupem Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
- Ta uroczystość odnosi nas do dnia, wieszczonego przez proroków, że przyjdzie Światłość wielka i ta Światłość będzie przyciągała nie tylko naród izraelski, ale cały świat, wszystkie narody Ziemi. Przedstawicielami tych narodów są właśnie ci mędrcy ze Wschodu. Przeżywamy na nowo tę tajemnicę Objawienia Syna Bożego, Boga-Emanuela, ale też Bożego Ducha. Gwiazda przewodnia prowadziła mędrców, nam dał Pan Jezus Ducha św., który nas nieustannie prowadzi na ścieżkach wiary. To także dzień objawienia tego, co nam czynić trzeba, czyli że ciągle tą drogą wiary trzeba kroczyć, współpracując z tym Duchem św – tłumaczył opolski ordynariusz, biorący udział w nyskim Orszaku.
Wskazał, że tak, jak mędrcy korzystali z pomocy uczonych w piśmie i arcykapłanów tak i my mamy korzystać z pasterzy Kościoła, teologów, żeby nie interpretować Pisma św. po swojemu i nie pobłądzić.
Trzej królowie przybyli różnymi środkami lokomocji Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - Królowie przynieśli Dzieciątku złoto, kadzidło i mirrę. Kościół odczytywał je od początku jako duchowe wartości - modlitwę, pracę i żar serca, czyli miłość, które my też mamy mu przynosić. I kolejna rzecz – nie dajmy się uwieść współczesnym Herodom, których nigdy w świecie nie brakowało – ludzi zakłamanych, którzy chcą zniszczyć dzieło Boże w świecie. Ich musimy Bogu polecać, by przemienił ich serca, ale nie wolno nam ich słuchać, czynić tak jak oni chcą, dać się zastraszyć - dodał bp Czaja.
W Nysie Orszak Trzech Króli wyruszył już po raz czwarty. Tradycyjnie rozpoczął się na Rynku Solnym, skąd uczestnicy przeszli na Rynek, by przed bazyliką św. Jakuba i Agnieszki wspólnie kolędować. Trzej królowie przyjechali z daleka – jeden konno, drugi w karocy zaś trzeci – król Baltazar z Afryki na wielbłądzie.
Nysanie licznie brali udział w orszaku Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - My szliśmy po raz trzeci. Nogi trochę bolą i zimno, ale jest fajnie. Najfajniejsze były konie i wielbłąd – opowiada Nikola Henkiel z Nysy, która uczestniczyła z mamą Martą. - To wielka atrakcja dla dzieci, zachęca, bo w ciekawej formie – dodaje towarzysząca im Józefa Głośnicka.
- Ja przychodzę od początku. Mam w domu korony ze wszystkich czterech lat. Warto przychodzić, przekazywać młodszym tradycję kolędowania, chodzenia za gwiazdą i takiego religijnego świętowania. A w trakcie modlić się o pokój na świecie, dziękując, że możemy tak świętować. Mimo że jest mróz, wszystkim jest ciepło, atmosfera jest piękna, cieszę się, że zagościł u nas bp Andrzej Czaja. Nie wytrzymałabym w domu, wzięłam poduszkę, żeby nie zmarznąć i teraz mogę siedzieć do końca i słuchać występów – Jadwiga Sałamacha.
Niebezpieczną i dramatyczną chwilą był moment, gdy już po przyjściu pod bazylikę koń, którym przyjechał jeden z królów spłoszył się, wyrwał trzymającemu go opiekunowi, zrzucił jeźdźca i wpadł w zebrany tłum. Poszkodowane zostały trzy osoby. Jeźdźcowi poza skręconą kostką oraz drugiego dorosłego, którego także opatrzono nic nie grozi. Najbardziej ucierpiała czteroletnia dziewczynka, którą zawieziono do nyskiego szpitala a stamtąd na obserwację do Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu. Jej stan jest stabilny.
Podczas imprezy młodzież kwestowała na rzecz swojego chorego kolegi – Mateusza. Jest on uczniem trzeciej klasy gimnazjum nr 1 w Nysie, który od dwóch lat choruje na czerniaka złośliwego. Ponieważ jego leczenie kosztuje ok. 200 tys. rocznie jego znajomi, przyjaciele starają się wesprzeć rodzinę kwestując podczas różnych imprez.
Podczas orszaku młodzież kwestowała na leczenie chorego kolegi Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - Mateusz to nasz kolega ze szkoły, jak chodził do szkoły to spędzaliśmy razem dużo czasu, chodziliśmy np. na zajęcia teatralne. On ma wielu przyjaciół. Nie możemy pomóc mu bardziej, jak być z nim i właśnie kwestując do puszek, nie tylko dziś, ale na wszystkich większych imprezach – tłumaczą Kasia Paterak i Stanisław Narlo, ubrani w koszulki z napisem „Mateuszowi – przyjaciele”.
Rzeczywiście wcześniej zorganizowali mecz charytatywny, kiermasz świąteczny – w planie są dalsze działania, jak mecze, pikniki, spektakle. - Mateusz bardzo się cieszy z tej pomocy, jest wdzięczny i śledzi te wszystkie inicjatywy. Żałuje, że nie może osobiście podziękować za to wsparcie, ale utrzymuje kontakt z kolegami przez Facebooka, oni chętnie odwiedzają go też osobiście. To go bardzo podnosi na duchu – podkreśla Agnieszka Jarząbek, nauczycielka PG nr 1.
- Tak jak mędrcy ze Wschodu dali Jezusowi swoje dary, tak my chcemy wspomóc swoim darem Mateusza, co z pewnością ucieszy Nowonarodzone Dzieciątko – zachęcał do wrzucenia choćby złotówki ks. Sławomir Krawczyk, wikariusz nyskiej parafii św. Jakuba i Agnieszki.
Po złożeniu pokłonu Bożemu Dzieciątku dla uczestników wystąpiło Nyskie Studium Piosenki, Zespół Pieśni i Tańca Nysa oraz nyska młodzież z parafialnego zespołu działającego przy bazylice. Orszak zorganizowały parafie dekanatu Nysa.