Człowiek w sercu Boga czy Bóg w centrum świata?

Gość Opolski 39/2012

publikacja 27.09.2012 00:00

Rozmowa z o. Symeonem Stacherą OFM, wikariuszem generalnym archidiecezji Tanger.

O. Symeon Stachera OFM pochodzi z Dobrzynia k. Brzegu, jest franciszkaninem z Prowincji św. Jadwigi Śl. 20 lat temu wyjechał na misje. Przez 10 lat pracował w Boliwii, potem został skierowany do Maroka. Pracował w Larache i Meknes, od dwóch lat jest w Tangerze nad cieśniną Gibraltar. Był tam proboszczem katedry, a w maju br. został wikariuszem generalnym archidiecezji Tanger O. Symeon Stachera OFM pochodzi z Dobrzynia k. Brzegu, jest franciszkaninem z Prowincji św. Jadwigi Śl. 20 lat temu wyjechał na misje. Przez 10 lat pracował w Boliwii, potem został skierowany do Maroka. Pracował w Larache i Meknes, od dwóch lat jest w Tangerze nad cieśniną Gibraltar. Był tam proboszczem katedry, a w maju br. został wikariuszem generalnym archidiecezji Tanger
Andrzej Kerner

Andrzej Kerner: Od 10 lat Ojciec żyje i pracuje w Maroku, przez ostatnie 2 lata jako proboszcz katedry w Tangerze. W tym roku, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, został Ojciec wikariuszem generalnym archidiecezji Tanger. Co Ojciec teraz robi?

O. Symeon Stachera OFM: – Przede wszystkim towarzyszę obecnemu arcybiskupowi, Hiszpanowi Santiago Agrelo Martinezowi, w jego odpowiedzialności za archidiecezję. Moją szczególną rolą jest wychodzenie do małych wspólnot chrześcijańskich rozsianych na terenie całego północnego Maroka. Odległość do najdalszej z nich, w Nadorze przy granicy z Algierią, wynosi 600 km. Trasa tam wiodąca biegnie górami Rifu, jest niesamowita, pełna niespodzianek i niekończących się serpentyn, nie pozwala na zmrużenie oka. To także fabryka narkotyków. Wystarczy na chwilę przystanąć, by otrzymać oferty„dilerów” i innych miejscowych ludzi, a nawet dzieci, by kupić: haszysz, marihuanę, kokainę czy inne proszki, które przenoszą człowieka w zaświaty. Kiedy przejeżdżam przez tereny północnego Maroka, widzę to, a później „pogłębiam” swoje obserwacje w więzieniach Tangeru i Tetuanu, gdzie wsłuchuję się w płacz przemytników narkotyków jako kapelan więźniów chrześcijańskich w Maroku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.