Nocą drogę do tego kościoła wskazuje światło widoczne z daleka.
„Niniwa” jest jedną z bardziej widocznych wspólnot parafialnych
Karina Grytz-Jurkowska
Jak pierwszy rok chodziłem po kolędzie, dziwiło mnie, że jest dużo ludzi starszych, a w kościele w niedzielę widuję sporo młodych. Okazuje się, że przyjeżdżają oni do swoich rodziców i przychodzą tu na Mszę – opowiada proboszcz o. Mieczysław Hałaszko OMI, który w parafii św. Eugeniusza de Mazenoda w Kędzierzynie-Koźlu jest od 2011 roku. Z jego obserwacji wynika, że ludzi w kościele jest coraz więcej, zwłaszcza teraz, w Wielkim Poście. Co ich przyciąga?
Ojcowie od trudnych misji
Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej prowadzą głównie działalność misyjną i większość po święceniach wyjeżdża do różnych krajów. Część z nich jednak zostaje, by budować zaplecze misyjne, materialne i powołaniowe – m.in. dlatego prowadzą parafie, kilkanaście także w Polsce. W Kędzierzynie oblaci są od wojny, początkowo w kościele pw. św. Mikołaja. W maju minie piętnaście lat od poświęcenia nowej, wybudowanej z ogromnymi trudnościami świątyni na Pogorzelcu, gdzie się przenieśli. Było to osiedle z bardzo zróżnicowanym społecznie środowiskiem, ale oblaci są od trudnych misji. – Zgodnie z naszym charyzmatem staramy się pracować szczególnie wśród ubogich – więc bardzo angażujemy się w działalność Caritas: są wigilie, śniadania wielkanocne i pomoc na co dzień. Ważna jest też misyjność – wymienia oblat. Liczba różnych wspólnot parafialnych i ich aktywność jest imponująca. W parafii, liczącej ok. 12 tys. ludzi angażuje się w nie ok. 500 osób. Są ministranci, lektorzy i szafarze, schola, licząca kilkadziesiąt osób, zespoły muzyczne, chór, Dzieci Maryi i oblacka wspólnota Niniwa.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.