Na skraju pustyni

kgj

|

Gość Opolski 36/2013

publikacja 05.09.2013 00:00

Wojny plemienne, szukanie wody różdżką, budowa kościoła i studni to wspomnienia o. Golli z Ghany.

O. Gerard Golla w 50. rocznicę przyjęcia święceń kapłańskich O. Gerard Golla w 50. rocznicę przyjęcia święceń kapłańskich
archiwum o. Gerarda Golli

Pół wieku kapłaństwa obchodził o. Gerard Golla. Wprawdzie rocznica wypadła w styczniu, jednak werbista świętował ją latem, w rodzinnej parafii w Łanach. Przy okazji dzielił się przeżyciami z lat misyjnych.

Smak biedy

Urodził się 9 października 1937 roku jako drugie z czwórki rodzeństwa. W latach 50. ówczesny łański proboszcz, Józef Spilla zapraszał często werbistów. Oni sprawili, że chłopak trafił do szkoły w Domu Misyjnym św. Krzyża w Nysie. Po dwóch latach, gdy komuniści przejęli ich budynki, dostał się do ogólniaka w Raciborzu. Po maturze poszedł do seminarium w Pieniężnie. Wyświęcony w styczniu 1963 roku trafił na rok pastoralny do Bytomia, a potem został tam wikariuszem w parafii św. Małgorzaty. W 1966 roku, po krótkim kursie angielskiego w Liverpoolu, wyjechał do Ghany. Posłano go na północ kraju, gdzie spędził 16 lat – 10 w mieście powiatowym Yendi i 6 w nieco mniejszym Bimbilla. Ludność północnej Ghany stanowią Dagombowie, Nanumbowie i Konkombowie. Dwie pierwsze grupy wyznają islam i ich nawrócenie jest prawie niemożliwe. Konkombowie to animiści, bardziej otwarci na chrześcijaństwo. – Zaczynaliśmy od preewangelizacji, bo pierwsi misjonarze osiedlili się tam dopiero 3–4 lata przed nami. Wcześniej sporadycznie docierał do nich jeden z ojców białych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.