Duszpasterstwo. – Gołąb to klucz do niejednego serca – mówi ks. Józef Żyłka, kapelan hodowców tych ptaków, nomen omen posługujący na co dzień w parafii Klucz.
Na półce kapelana hodowców gołębi nie brak pucharów i figurek św. Franciszka
Karina Grytz-Jurkowska /GN
Hodowcą gołębi został jako młody chłopak, potem zdobył uprawnienia sędziowskie. W tym czasie przyjął też święcenia kapłańskie. Dziś rozpoznawalny i ceniony zarówno jako ksiądz, jak i hodowca.
Miłość na całe życie
Zaczęło się od... świnki, na którą zachorował mały Józef. Nie mogąc wyjść z domu, patrzył przez okno na grających w piłkę chłopaków. Gdy na parapet przyfrunął biały gołąb, chłopiec zaczął go obserwować. Kiedy ojciec Józefa wrócił z pracy, złapał ptaka do skrzynki i tak narodziła się pasja. Oddając gołębia sąsiadowi, który okazał się jego właścicielem, mały Józef miał łzy w oczach. Wkrótce jednak złapał innego gołębia, z uszkodzoną nóżką, wyleczył go, zbudował gołębnik, a od wujka dostał samicę do pary. Zaczęła się hodowla. Nie zrezygnował z gołębi nawet podczas pobytu w seminarium, gdzie przed prefektem zdradziło go gruchanie spod łóżka.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.