Zapaleni "Wołczynem"

ana

publikacja 17.07.2015 13:45

Tu poznajemy Boga żywego i wartościowych ludzi - mówią uczestnicy 22. Spotkania Młodych w Wołczynie.

Zapaleni "Wołczynem" W 22. Spotkaniu Młodych w Wołczynie, które trwa od 13 do 18 lipca, bierze udział około 850 osób Anna Kwaśnicka /Foto Gość

– Nabożeństwo pokutne, które zawsze jest w środy, zmienia ludzi. To naprawdę widać. Na początku tego nabożeństwa wszyscy jesteśmy dość zamknięci, a pod koniec obraz jest całkiem inny. Stoimy i wychwalamy Pana z radością. Nikogo nie trzeba zachęcać, żeby śpiewał. A ja to zawsze rozkręcam imprezę pod sceną – uśmiecha się Agnieszka Zimka z Krosna.

O wspaniałych doświadczeniach mówią też Asia Świątkowska i Daria Hermanowicz z Wałcza, które przyjechały na festiwal odpowiednio po raz 6. i 8 i są wolontariuszkami w sklepiku. Dziewczyny cenią atmosferę tego miejsca, zawieranie nowych znajomości, ale przede wszystkim wychwalają braci kapucynów, którzy są otwarci, pełni energii i wprowadzają rewelacyjną atmosferę. Dodają, że klimat wołczyńskiego spotkania buduje też to, że wszyscy śpią pod namiotami. Wspominają też, legendarne już „dobranoc”, które każdego wieczoru długo unosi się nad polem namiotowym, gdy wszyscy się położą.

– O Spotkaniu Młodych w Wołczynie opowiadała mi koleżanka. Pytała, czy nie chciałbym pojechać. Nie zdecydowałem się. Ale ta myśl we mnie była. I wiosną kolejnego roku sam zacząłem wypytywać koleżankę, jak to jest z tym „Wołczynem”. I pojechałem – opowiada Tomek Pasieka z Czarnowąs. Tym razem to już jego drugi raz. – Wróciłem tutaj, bo to miejsce, ten czas pozwala poznawać Boga żywego i nowych, wartościowych ludzi. Wcześniej nie wiedziałem, że niektórzy moi rówieśnicy tak głęboko i mocno przeżywają relację z Jezusem – mówi Tomek, który w tym roku zachęcił do przyjazdu swojego kolegę.

W 22. Spotkaniu Młodych w Wołczynie, które trwa od 13 do 18 lipca, bierze udział około 850 osób, w tym większość po raz pierwszy. – Są tutaj z polecenia. Ktoś im opowiadał o naszym spotkaniu i zdecydowali się przyjechać – mówi br. Mateusz Magiera, rzecznik prasowy kapucynów. I dodaje, że średnia wieku uczestników wynosi 18 lat, a najstarszy z nich, młody duchem, ma 53 lata.

Wołczyński festiwal organizuje Krakowska Prowincja Braci Mniejszych Kapucynów. W tym roku przebiega pod hasłem „Trwaj w Miłości”, czyli konferencje, rozmowy w grupach i inne punkty programu wprowadzają w tajemnicę trzeciej cnoty kardynalnej – miłości. Dodajmy, że rok temu tematem spotkania była nadzieja, dwa lata temu wiara.

– Miłość jest królową cnót. Chcemy zanurzyć się w jej tajemnicy. Dlatego najpierw doświadczamy ogromu miłości Bożej względem nas. To baza wszystkich naszych rozważań o miłości: do samego siebie, która jest punktem wyjścia w przykazaniu miłości, i do Boga. A tam, gdzie spotykają się te dwie miłości, tryska jej nadmiar i pojawia się potrzeba, by się nią dzielić – to właśnie miłość do drugiego człowieka, czyli trzeci aspekt miłości – wyjaśnia br. Mateusz Magiera.

– Słowo „miłość” jest bardzo popularne, ale często są problemy z jego zrozumieniem. Często mówimy: „kocham ten samochód”, „kocham tego psa”, a to spłyca głębię pojęcia „miłość”. Miłość nie może być do rzeczy, miłość może być tylko do osoby. Miłość nie jest płytka, nie jest czymś zwyczajnym, powszednim, prostym. Miłość jest nadzwyczajna, jest piękna, jest czymś większym, niż nam się wydaje. Przecież sam Bóg jest źródłem miłości – mówi br. Mateusz Magiera, podkreślając, że na „Wołczynie” młodzi zgłębiają te tajemnice dzięki świadectwu zaproszonych gości.

O miłości bliźniego w praktyce i widzeniu twarzy Jezusa w potrzebujących opowiadali młodzieży m.in. Anna Seredyńska, która od lat jest wolontariuszką w hospicjum, s. Teresa Pawlak, albertynka, która m.in. często siedzi za kratkami, czyli pracuje z więźniami, Angie z Argentyny, wolontariuszka dzieła „Domy Serca”, a także br. Piotr Kuczaj, który posługuje wśród osób bezdomnych w Krakowie. – To piękna praca – spotykać się z człowiekiem, który jest na samym dole, i być z nim, pomagać mu stawiać pierwsze kroki – mówi br. Piotr Kuczaj.

– To, że możesz pomóc umyć się człowiekowi, który jest pacjentem w hospicjum, jest wielką łaską. To człowiek, który potrzebuje pomocy, daje ci tę łaskę, bo przecież może powiedzieć „spadaj”, a tego nie mówi. To łaska, że on się zgadza, żeby drugi człowiek, całkiem mu obcy, dotykał go – podkreśla Anna Seredyńska, odwracając tym samym perspektywę myślenia większości osób.

Zapaleni "Wołczynem"   Karolina, s. Leticja i Wiktoria na "Wołczyn" przyjechały po raz pierwszy Anna Kwaśnicka /Foto Gość Młodzież nie tylko słuchała świadectw, ale też każdego dnia spotykała się w małych grupach, od 7 do 12 osób, by wraz z animatorem rozmawiać i dzielić się swoim doświadczeniem i przemyśleniami, właśnie o miłości.

– Miłość to trudny temat, życie w miłości jest często bardzo trudne. Wielu spraw, wydarzeń, które nas spotykają, nie rozumiemy. Ale mimo że cierpimy, to Bóg jest, wspiera nas i bardzo kocha – mówi Karolina Juryk z Kędzierzyna-Koźla, która do Wołczyna przyjechała po raz pierwszy. Trafiła tu w grupie, którą zebrała s. Leticja Rostkowska z Krzyżanowic.

„Wołczyn” to czas radości, entuzjazmu, pogłębiania wiary, zawierania nowych znajomości. – Czekałam z niecierpliwością aż będę mogła przyjechać na „Wołczyn”. Dużo słyszałam o tym, jak tutaj Duch Święty zstępuje na ludzi – z szerokim uśmiechem i radością w oczach mówi gimnazjalistka z Krosna, Emilka Baczyńska. Jest pierwszy raz na Wołczynie. Zapaliła się życzliwością ludzi, ich przeżywaniem wiary. – Wczoraj po spowiedzi czułam się czysta, lekka. Z oczu leciały mi łzy radości – podkreśla z entuzjazmem.

Wie, że tego doświadczenia nie zatrzyma w codzienności, kiedy już wróci do domu, ale chce, żeby jej wiara się umacniała, stawała się bardziej dojrzała. Tak jak wielu młodych, i Emilka podkreśla, że chce tu wrócić. Dlatego tylko jedna myśl ma smutny posmak. Za rok Spotkania Młodych w Wołczynie nie będzie, bo będą Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. I choć cieszą się z nich, to już mówią, że wołczyńskiego tygodnia w przyszłym roku będzie im brakowało.