Muzyk Matki Bożej

Karina Grytz-Jurkowska

|

Gość Opolski 37/2015

publikacja 10.09.2015 00:00

Sylwetka. Już przodkowie pana Alfreda grali dla Maryi w Piekarach Śląskich. Dobrym wskaźnikiem tego, jak byli tam szanowani, jest liczba ich chrześniaków odnotowanych w starych księgach parafialnych.

 Alfred Bączkowicz przy organach Alfred Bączkowicz przy organach
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Donośne brzmienie organów w katedrze wypełnia sklepienie, nadając liturgii dostojny charakter. Od ponad 40 lat dzieje się to za sprawą drobnego, srebrnowłosego człowieka o łagodnym uśmiechu, który siedzi na chórze, za kontuarem – Alfreda Bączkowicza.

Życie przy katedrze

– Pamiętam, że zacząłem tu pracę 1 grudnia 1973 roku. Przez pierwszą dekadę grałem sam, łącząc organistowanie z pracą w szkole muzycznej, potem też w studium organistowskim, które założyliśmy z ks. Helmutem Sobeczką – wspomina Alfred Bączkowicz. To właśnie on prócz grania od lat dba o dobry stan królewskiego instrumentu, dogląda konserwacji, sprawdza, czy wszystkie piszczałki stroją, i martwi się, że powoli konieczny jest kolejny poważny remont. Przez lata poznał już katedralne organy doskonale, pokazuje od środka, jak to się dzieje, że za naciśnięciem klawisza słychać określony dźwięk, zdradza, gdzie mieści się dmuchawa – serce organów, wtłaczające powietrze do miechów, jak się ją konserwuje, chroni przed pyłem, i dlaczego, ze względu na cenny instrument, witraż nad głównym wejściem został od środka zasłonięty.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.