10 lat od katastrofy MTK

k

publikacja 27.01.2016 14:55

Zginęło pięć osób z Opolszczyzny, w tym Gabriela i Jan Knosalowie oraz ich syn Tomek z Polskiej Nowej Wsi. Przypominamy, co pisał wtedy "Gość Opolski". Zapraszamy na Mszę św. w intencji ofiar.

10 lat od katastrofy MTK Pogrzeb Gabrieli, Jana i Tomka Knosalów z Polskiej Nowej Wsi Krzysztof Świderski

W największej powojennej katastrofie budowlanej w hali Międzynarodowych Targów Katowickich podczas targów hodowców gołębi 28 stycznia 2006 r. zginęło 65 osób, ponad 170 zostało rannych. Pięć ofiar śmiertelnych było mieszkańcami woj. opolskiego.

Osieroceni

Najwięcej współczucia i uwagi przyciągnął dramat rodziny Knosalów z Polskiej Nowej Wsi koło Opola. W hali targowej zginęli rodzice: Gabriela i Jan oraz ich 7-letni syn Tomek. Z katastrofy ocalał o rok starszy Marek, osierocona została także 19-letnia córka Ewa, która nie pojechała na wystawę. Pogrzeb odbył się 2 lutego w Polskiej Nowej Wsi. Wzięło w nim udział około półtora tysiąca osób, a uroczystościom przewodniczył opolski biskup pomocniczy Jan Kopiec. – W obecnej chwili najlepsze, co możemy zrobić, to podziękować Bogu, że ci wspaniali ludzie – Gabriela, Jan i Tomasz – mogli z nami żyć, że dzięki nim było wśród nas obecne dobro – mówił w kazaniu bp Kopiec.

Tego samego dnia w Czarnowąsach odbył się pogrzeb Iwony Stasch-Cebulli, tłumaczki języka niemieckiego, nauczycielki i dziennikarki, byłej prezenterki programu „Schlesien Journal” w opolskiej telewizji, współtwórczyni niemieckojęzycznego programu Radia Opole. Jej pogrzebowi przewodniczył proboszcz czarnowąskiej parafii ks. Piotr Pierończyk. Współkoncelebrowało 11 księży, m.in. szwagier zmarłej. Dzień później w kościele filialnym pw. Ducha Świętego w Szymiszowie-Osiedlu odbył się pogrzeb piątej ofiary chorzowskiej katastrofy – Manfreda Kołodzieja. Mszy pogrzebowej przewodniczył proboszcz parafii Sucha ks. Zygfryd Nocoń. Ciało zmarłego pochowano na cmentarzu w Poznowicach, skąd pochodził.

Szczęście w nieszczęściu

10 lat od katastrofy MTK   Na zdjęciu od prawej cudownie ocaleni: Jerzy Koźlik, jego małżonka Urszula, syn Marcin i Bernard Pogoda Krzysztof Świderski Wielu uczestników tragedii opowiadało o szczęśliwym ocaleniu. – Otrzymaliśmy drugie życie – powtarzali. Właściciel opolskiej firmy „Columbex – wszystko dla gołębi” opowiadał,  że targi w 2006 r. miały być ostatnimi w tej hali, więcej już nie chciał tam jeździć. – Od kilku lat jeździłem na targi z tym stoiskiem – mówił Jerzy Koźlik. – Powiedziałem sobie, że to ostatni raz. Nasze stoisko to taki bunkier ze stalowych kątowników. Prawie dzień zajmował montaż, drugi dzień – demontaż– opowiadał.

Stoisko opolskiej firmy Columbex stało dokładnie w środku hali. Gdy runął dach, konstrukcja stoiska złożyła się jak namiot, ratując znajdujących się pod nim ludzi. – Zupełnie nie wiem dlaczego na powierzchni półtora metra kwadratowego zebrało się siedem osób. Zagadaliśmy się. A potem leżeliśmy już na podłodze, z rumowiska wyszliśmy o własnych siłach – mówił Jerzy Koźlik. Mniej szczęścia miała jedna z pracownic firmy, która stojąc w innym miejscu, doznała niegroźnych dla życia, ale wymagających leczenia obrażeń.

W najbliższą sobotę 30 stycznia o godz. 17 w kościele pw. św. Elżbiety Węgierskiej w Kluczu będzie odprawiona Msza św. w intencji ofiar katastrofy chorzowskiej. Mszę św. odprawi proboszcz tamtejszej parafii i jednocześnie kapelan Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych ks. Józef Żyłka.