Św. Walenty, ratunku!

ak

publikacja 13.02.2016 11:51

To już ostatni odcinek tygodniowego serialu o zakochanych i ich patronie. Nie wszystko całkiem serio.

Św. Walenty, ratunku! Św. Walenty, módl się za nami! Tu patron zakochanych w kościele św. Elżbiety w Kluczu (dekanat Ujazd) Andrzej Kerner /Foto Gość

Stoję w prezbiterium kościoła w Kluczu z tamtejszym proboszczem ks. Józefem Żyłką. Nad nami - wśród wielu innych - figura św. Walentego. Oczywiście, niepodobna, żebym na parę dni przed jego wspomnieniem kultywowanym nie tylko w kościołach, ale także w placówkach handlowych, aptekach, kawiarniach, restauracjach etc. nie zapytał: czy zakochani przychodzą tu z prośbami, modlą się do Walentego?

­– Zakochanie to choroba psychiczna. Św. Walenty jest patronem chorych psychicznie, na epilepsję i inne choroby nerwowe. Dlatego jest też patronem zakochanych – odpowiada ksiądz proboszcz z pełną powagą.

I ciągnie dalej: – Ale akurat ta choroba zazwyczaj ustępuje. Najlepszym lekarstwem na nią jest ślub – mówi. Zaczynam chichotać. Ksiądz zachowuje twarz pokerzysty, nie drga mu ani jeden mięsień twarzy.

Przechodzimy do rozmowy o innych świętych patronach, św. Walentego zostawiamy z tyłu, ja natomiast czynię głęboką refleksję pt. ilu par z ciężkiej przypadłości zakochania nie uleczył sakrament małżeństwa?

Gdyby ktoś z Szanownych Małżonków zechciał udowodnić swoją nieuleczalność, może skorzystać z propozycji naszego konkursu. Więcej TUTAJ.