Misja - nieść Boga

kgj

publikacja 21.02.2016 13:14

- Niesamowita sytuacja: ludzie tam leżą, umierają, a my śpiewamy im o Jezusie - mówiła 26-latka.

Misja - nieść Boga   Prelegentka, Marta Sendal (w środku) opowiadała, jak można z Bogiem iść do ludzi cierpiących Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość – Wyszłyśmy z Bogiem do pacjentów, siedziałyśmy przy nich i zaczęłyśmy śpiewać. Najpierw piosenki uwielbieniowe, potem różne, np. oazowe. To dało nam wszystkim taką radość, że trudno to opisać. Wszyscy się uśmiechali – pacjenci, personel i my. Nie mówiłyśmy im o Bogu, po prostu pokazałyśmy śpiewem swoją wiarę – opowiadała o swoich doświadczeniach w hospicjum Marta Sendal, ratownik medyczny, studentka kończąca właśnie pielęgniarstwo.

To ona tym razem dzieliła się swoimi przemyśleniami na temat „Cierpienie – miejsce spotkania z Bogiem” z uczestnikami Misyjnego Czuwania Młodych, które odbywało się u werbistów, w Domu Dobrego Pasterza w Nysie.

Misja - nieść Boga   Temat spotkania rozwinął się także w czasie swobodnej dyskusji Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Po wspólnym śpiewaniu i krótkiej konferencji poświęcono czas na dyskusję, dzielenie się własnymi przemyśleniami we wspólnym gronie i poczęstunek.

Poruszano ważne kwestie, poparte osobistym przeżyciami, wartościowa także dla tych, którzy z wielkim cierpieniem jeszcze się nie zetknęli bezpośrednio. Było o wierze, wartości cierpienia, o uzdrowieniach i umieraniu, a także o odwadze wyjścia ze swoją wiarą do innych.

– Przez te lata studiów nauczyłam się, co to jest pokora i to zaowocowało wielką zmianą we mnie, jeśli chodzi o pomaganie drugiemu człowiekowi. Poznałam, ile znaczy dzielenie się wiarą z innym, chorym, potrzebującym pomocy, cierpiącym, a nie tylko mechaniczne wykonywanie swoich czynności, toaleta, zmiana pampersa, nakarmienie, podanie leków. W tym można dać coś więcej z siebie drugiemu. Nie trzeba być do tego pielęgniarką, każdy ma starszych, chorych w swoim otoczeniu, spotyka ich, idąc ulicą – podsumowuje Marta Sendal.

Misja - nieść Boga   Duża część spotkania odbywała się w kaplicy u nyskich werbistów Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Później były godziny na adorację Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, z okazją do spowiedzi oraz na Eucharystię. Spotkanie zakończyło się po północy, już w II niedzielę Wielkiego Postu, nazywaną misyjną.

– Przychodzę na te czuwania od roku, trafiłam tu przez przyjaciółkę i tak zaczęłam przychodzić, przyprowadzać następne osoby. Przychodzę, by posłuchać, nauczyć się czegoś od innych ludzi. Cenna i bardzo potrzebna jest też adoracja, która pozwala przemyśleć, zastanowić się nad różnymi rzeczami przy Jezusie i te spotkania przy kawie, gdzie jest okazja porozmawiać. Tu też ileś rzeczy mnie ujęło, myślę, że te słowa zapadły w serce i kiedy będzie potrzeba wrócą – podkreśla Natalia Wrona z Nysy.

Czuwania to otwarte spotkania, organizowane od kilku lat przy parafii werbistów. Przyjeżdża na nie głównie młodzież z Nysy i okolic, choć zdarzają się też uczestnicy spoza diecezji, czy dorosłe osoby zainteresowane aktualnym tematem.