Boży człowiek na ziemi

Dobromiła Salik

publikacja 04.04.2016 08:00

W Niedzielę Bożego Miłosierdzia 3 kwietnia benedyktyn o. Ludwik Mycielski z Klasztoru Zwiastowania w Biskupowie obchodził złoty jubileusz kapłaństwa. - To taka mistyczna postać. Głębokie, przenikliwe, a równocześnie pełne miłości spojrzenie. Ma wyczucie i empatię, nie brakuje mu jednak stanowczości. Boży człowiek na ziemi - mówi Miriam Nowak, młoda osoba związana ze wspólnotą z Biskupowa.

Założyciel trzeciej z kolei wspólnoty benedyktyńskiej w Polsce, istniejącej od blisko 30 lat, dziękował Bogu w tym dniu "za cud święceń kapłańskich przyjętych z rąk św. Jana Pawła II w katedrze na Wawelu 3 kwietnia 1966 r." - jak napisał na pamiątkowym obrazku.

Uroczysta Eucharystia w parafialnym kościele pw. Zwiastowania NMP w Biskupowie   Uroczysta Eucharystia w parafialnym kościele pw. Zwiastowania NMP w Biskupowie
Przy ołtarzu z jubilatem dziękowali za dar jego życia i powołania współbracia - wśród nich opat tyniecki o. Szymon Hiżycki OSB - oraz zaprzyjaźnieni kapłani. Na pierwszym planie przeor wspólnoty z Biskupowa o. Jakub Kaliński
Stanisław Salik

Kazanie jubilat wygłosił sam. Kto go zna, wie, że uczynił to „w swoim stylu” - w sposób nietuzinkowy, ciepły, nawiązując ze słuchaczami bezpośrednią więź. W oryginalnej, podzielonej na trzy części syntezie swojego życia wskazał na znaczące wydarzenia oraz osoby, które wpłynęły na jego duchową drogę. Wspomniał m.in. swoich rodziców, którzy pewną jego decyzję skomentowali: „Na wszystko, co nie jest grzechem, ci pozwalamy”. Podkreślał, że otrzymał wtedy od nich cenną i twórczą wolność. Przywołał także świętych i błogosławionych oraz kandydatów na ołtarze, których dane mu było poznać, m.in. ks. Blachnickiego, ks. Popiełuszkę, bp. Plutę i Chiarę Lubich. Wstąpienie do benedyktynów w Tyńcu w 1956 roku nazwał „maleńką odpowiedzią na szaleńczą miłość Pana Jezusa". Wyznał, że od dzieciństwa modlił się, by… nie zostać księdzem. W zakonie zaczął uczęszczać na modlitwy z braćmi, jednak mistrz nowicjatu zalecił mu włączenie się w modlitwę ojców i kazał przestać się modlić o to, by nie został kapłanem…

Wspomniał krótkie opatrznościowe spotkania z bp. Karolem Wojtyłą, które zwieńczone zostały przyjęciem z jego właśnie rąk w katedrze wawelskiej święceń kapłańskich wraz z diakonami krakowskimi w Niedzielę Palmową 3 kwietnia 1956 r. Zwracając się do obecnego przy ołtarzu ks. Roberto Saltiniego, focolarina z Włoch żyjącego od wielu lat w Polsce, o. Ludwik opowiedział o decydującym dla jego życia spotkaniu z Ruchem Focolari - zaangażowaniu się w życie duchowością jedności i głoszenie odtąd - słowem i czynem - nowego przykazania Jezusa: miłości wzajemnej. Podsumowując swoje kapłaństwo, zaznaczył: - Pragnę ludzi przygarniać, przytulać do Serca Pana Jezusa jak sam jestem przytulony.

Po Eucharystii o. Ludwikowi Mycielskiemu dziękował przeor o. Jakub Kaliński oraz inne osoby spośród oblatów benedyktyńskich, przyjaciół i licznych duchowych dzieci oraz biskupowskich parafian. Następnie wszyscy goście udali się z jubilatem na tradycyjne świętowanie pod gołym niebem. Były życzenia, był poczęstunek i, oczywiście, scenki przygotowane w sekrecie przez współbraci - tym razem w poważniejszej tonacji. Benedyktyni przedstawili swoją interpretację spotkania Tomasza Apostoła ze Zmartwychwstałym, przyjęcia chrztu przez Mieszka I oraz w mistrzowski sposób podziękowali publicznie swemu założycielowi za dar jego życia. Kilku z nich, podchodząc z zapalonymi świeczkami, w kilku zdaniach opisało kolejne etapy życia o. Ludwika. „To jego synowie…” - skomentował jeden z gości tę wzruszającą nie tylko dla bohatera dnia scenę. Tradycją spotkań w Biskupowie jest program artystyczny przygotowany przez benedyktynów   Tradycją spotkań w Biskupowie jest program artystyczny przygotowany przez benedyktynów
Na zdjęciu o. Ludwik z kilkoma ze swych współbraci we wzruszającej scenie podsumowującej jego dotychczasowe życie
Stanisław Salik
O. Ludwik Stanisław Mycielski

Śluby zakonne: 14.10.1958 Święcenia kapłańskie: 3.04.1966 To od niego wszystko się tu zaczęło. Wyjechał z Tyńca z misją założenia nowego klasztoru 15.09.1986 r. i osiadł w Bielicach, a potem – wraz z pierwszymi braćmi – w Biskupowie. Do 2004 r. był przełożonym wspólnoty. Choć sam o sobie mówi, że nie jest typem naukowca, ma doktorat z teologii biblijnej. Jest redaktorem kwartalnika „Jedność i Charyzmaty”. Z pasją oddaje się pisaniu książek i z taką samą pasją pielęgnuje ogródek kwiatowy, dba o las, wzorowe utrzymanie naszych trawników. Jednak z jeszcze większą pasją wita każdego przychodzącego do klasztoru, już samym spojrzeniem mówiąc: Dobrze, że jesteś.

(Z Pisma Klasztoru Benedyktynów w Biskupowie „TECUM”, rok VII [15] 1–4/2012)

Kim jest o. Ludwik? Niełatwo ogarnąć bogactwo jego osobowości. Niełatwo o nim mówić i pisać. Każdy, kto go zna, wie, że jest… wyjątkowy.

W kościele pw. Zwiastowania NMP w Biskupowie   W kościele pw. Zwiastowania NMP w Biskupowie
1993 rok: śluby wieczyste pierwszych braci: Justyna i Sławomira. Z lewej o. Ludwik
Archiwum Klasztoru Zwiastowania w Biskupowie
Założyciel wspólnoty. Szanowany, podziwiany i kochany. Pasjonat nie tylko Biblii, książek i ogrodu. Przede wszystkim pasjonat człowieka – tego, który w danym momencie staje u jego boku. Pasjonat miłości. Ale nie miłości bliźniego – tej „zwyczajnej”, charytatywnej, lecz tej, którą trudniej jest pojąć i uchwycić: miłości wzajemnej. Mam wrażenie, że całe życie o. Ludwika ma jeden cel: zachwycać ludzi tą miłością i uczyć ich jej. Dlaczego? To proste: w niebie tylko ta miłość pozostanie. A zatem warto przyswoić sobie tę sztukę „miłowania”. „Miłujcie się wzajemnie jak Ja was umiłowałem” – przypomina Ojciec nowe przykazanie Jezusa i wyjaśnia je – słowami, spojrzeniem, uśmiechem, czynem. Współczesny Jan Apostoł (on jeden „zajarzył”, o co tak naprawdę chodziło Jezusowi! – powiedziałby Ojciec). Współczesny Benedykt (reguła świętego założyciela opiera się w całości na miłości braterskiej – wzajemnej!). Naśladowca sługi Bożej Chiary Lubich, założycielki Dzieła Maryi – Ruchu Focolari (to ona podarowała Kościołowi przykurzoną przez wieki obecność Jezusa pomiędzy tymi, którzy się wzajemnie miłują!).

Kilka migawek. W grupie przyjaciół spędzamy w gościnnym Biskupowie część wakacji. By być blisko braci, zapraszamy ich czasem na obiad. Przychodzą chętnie. Radość spotkania przy stole. Kobieca ręka podaje Ojcu talerz z zupą. Ten „łapie w locie” dłoń i całuje ją… Ela płacze… Inny obraz. I inny pocałunek. Przeżywamy z benedyktynami Triduum Paschalne. Wielki Czwartek – Ojciec umywa naszym panom stopy. Jeden z nich – jak Piotr – zażenowany gestem, odruchowo odsuwa nogę. A ojciec przyciąga ją i składa na niej pocałunek. Krzysztof powie potem, że uniżenie Ojca wstrząsnęło nim. Krótkie rekolekcje u benedyktynów. Od rana do późnego wieczora Ojciec spowiada. Co jakiś czas wychodzi przed klasztor i woła: „Kto następny?”. I tak naprawdę ta scena trwa od 50 lat! Myślę, że przyciąga ludzi do korzystania z jego posługi ta „niezwyczajna” miłość, która pozwala czuć się nie tylko dzieckiem Ojca Ludwika, ale i bratem, siostrą, kimś bliskim, równym, ważnym. I coś jeszcze: jego patrzenie „nie po ludzku”, ale tak, jak patrzy sam Bóg. I cierpienie. Temat rzeka… Najbardziej delikatny, intymny, nie do opisania. „Panie, Ty wiesz”. Wiesz, że Cię miłuję. I widzisz, że „krzyża się nie lękam”. „Krzyż Twój całuję, pod krzyżem uklękam, bo na tym krzyżu Boga mego widzę”. Pasyjny i paschalny wymiar życia Ojca jest nieprawdopodobnym darem. Czasem zauważalnym, ale zwykle ukrytym – jak skarb w roli, jak ukryta perła. Jak ziarno, które musi obumrzeć, by dać życie.

Więcej na temat założyciela Klasztoru Zwiastowania w Biskupowie w papierowym GN (nr 14/2016 na niedzielę 3.04). Inne informacje o wspólnocie oraz lista publikacji o. Ludwika Mycielskiego na stronie: benedyktyni.org.

Przeczytaj także: Za co Ci dziękuję, Ojcze