Wyklęci odnalezieni po 70 latach

Karina Grytz-Jurkowska

publikacja 05.04.2016 15:14

W Starym Grodkowie trwają poszukiwania i ekshumacja szczątków żołnierzy z oddziału H. Flamego "Bartka", podstępem zwabionych na Opolszczyznę i zamordowanych w 1946 r. przez UB.

Wyklęci odnalezieni po 70 latach   W niektórych dniach prace przebiegały w bardzo trudnych warunkach, w deszczu, błocie, przy podsiąkającej wodzie gruntowej, w niewygodnej pozycji Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Działania poszukiwawcze były podejmowane przez przedstawicieli IPN od 2012 r., najpierw w okolicy Barutu (k. Strzelec Opolskich), zaś od roku w pobliżu Starego Grodkowa i Łambinowic.

Wówczas odnaleziono ryngraf, orzełka i guzik z orzełkiem w koronie, klamerki i sprzączki, ale szczątków żołnierzy nie było. W tym roku ekipa pod kierunkiem prof. Krzysztofa Szwagrzyka wróciła przed świętami wielkanocnymi pod Stary Grodków. Specjaliści szybko trafili na szczątki co najmniej ośmiu osób. Po świętach poszukiwania wznowiono.

Wszystko wskazuje na to, że jest to druga z trzech grup żołnierzy oddziału „Bartka”, które trafiły na Opolszczyznę. Odnalezione przy szczątkach ryngrafy maryjne, orzełki i inne przedmioty wskazują, że są to polscy żołnierze, a odkryte fundamenty baraku, znalezione w ich pobliżu kości i inne znaleziska oraz ich stan potwierdzają zeznania, że w miejscu postoju partyzanci zostali umieszczeni w barakach i wysadzeni w powietrze.

Wyklęci odnalezieni po 70 latach   Prof. Krzysztof Szwagrzyk cieszy się z odnalezienia kolejnego ryngrafu Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Nad wydobyciem szczątków pracują badacze IPN wraz ze specjalistami z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu, naukowcami z Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu, saperami z Brzegu oraz wolontariuszami - pasjonatami z czasopisma "Odkrywca", kibicami klubów Chemika Kędzierzyn, Odry Opole, Śląska Wrocław i miejscowymi hobbystami.

- Wywodzimy się z kręgu kultury europejskiej i chrześcijańskiej, gdzie prawo do pochówku jest czymś oczywistym i naturalnym. Naszym obowiązkiem jest odnaleźć szczątki naszych bohaterów i ich godnie pogrzebać. Mamy do czynienia z wyjątkowym mordem komunistycznym sprzed lat. Dzisiaj, po 70 latach, udowadniamy, że wysiłki włożone w takie poszukiwania przynoszą efekty, a my spełniamy swój obowiązek, bo wyklęci to byli przecież żołnierze Rzeczpospolitej. To niezwykle ważne, że w takich działaniach uczestniczy z nami kilkunastu saperów, dziś noszących mundur Wojska Polskiego, którzy razem z nami, archeologami, historykami, medykami i archiwistami wspólnie poszukują żołnierzy walczących o naszą niepodległość - podkreśla prof. Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik prezesa IPN ds. poszukiwań nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego.

Wyklęci odnalezieni po 70 latach   Każde stanowisko, gdzie zostają odnalezione szczątki, położenie i stan kości jest dokładnie opisywane Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Wśród wolontariuszy są m.in. działacze ze Stowarzyszenia Patriotycznego z Kędzierzyna-Koźla i kibice Chemika Kędzierzyn. Chcąc pomagać w pracach, zorganizowali się, by codziennie kilka osób - uczniów, dorosłych - mogło przyjechać do Starego Grodkowa.

- Niedaleko nas jest Barut, gdzie też chcielibyśmy brać udział w poszukiwaniach. Tam właśnie rok temu nawiązaliśmy współpracę z prof. Szwagrzykiem. Jesteśmy też wolontariuszami Fundacji Niezłomni, która działa na rzecz poszukiwania żołnierzy wyklętych. To zaszczyt tu być, pomagać. Przekopujemy podłoże, przepłukujemy ziemię w poszukiwaniu np. zębów, małych kostek. Najważniejsze, by odnaleźć wszystkich tu zamordowanych - mówią Krzysztof Tyliszczak i Mariusz Strycharczuk z Kędzierzyna-Koźla.

W trakcie prac na obszarze poszukiwań co chwilę pojawiają się goście - to miejscowi chcący wesprzeć ekipę choćby herbatą czy jakimiś specjałami, to poszukiwacze pamiątek z czasów II wojny i powojennych informujący o swoich odkryciach, to ktoś z rodzin partyzantów szukający szczątków bliskich.

Wyklęci odnalezieni po 70 latach   Aleksandra Moroń, córka żołnierza z oddziału "Bartka", czytała teksty śpiewanych przez partyzantów żołnierzy z maszynopisu, który dostała od ciotki Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Jedną z nich jest Aleksandra Moroń, córka st. sierż. Tadeusza Przewoźnika „Kuby”, dowódcy plutonu ochrony sztabu Henryka Flamego „Bartka”, bratanica zastępcy kpt. H. Flamego, Jana Przewoźnika „Rysia”. Przyjechała do Starego Grodkowa razem z innymi przedstawicielami Związku Narodowych Sił Zbrojnych Okręgu Śląsko-Cieszyńskiego specjalnie po to, by złożyć hołd pomordowanym w tym miejscu żołnierzom, w tym swojemu wujkowi. Wzruszona oglądała miejsca, gdzie z delikatnie odsuwanej przed ekipę ziemi wyłaniały się czaszki i inne kości kolejnych osób. Porównywała odnalezionego orzełka z tym na oryginalnej czapce, którą miała po swoim ojcu, opowiadała, jak to się stało, że on przeżył, choć też należał do oddziału „Bartka”.

Niespodziewanym akcentem okazało się zaproszenie prof. Szwagrzyka do honorowego członkostwa ZNSZ. - Jesteśmy pełni szacunku i podziwu dla tego, co robi pan profesor, stąd ta inicjatywa - mówi Aleksandra Moroń, pomysłodawczyni i działaczka związku. Prof. Krzysztof Szwagrzyk członkostwo przyjął, zapewniając, że nadal będzie działał w kierunku odnalezienia szczątków niezłomnych.

Wyklęci odnalezieni po 70 latach   Orzełki - właśnie znaleziony i z oryginalnej czapki st. sierż. Tadeusza Przewoźnika "Kuby" były identyczne Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość W piątek 1 kwietnia w kościele w pobliskiej Chróścinie Nyskiej odprawiono Mszę św. w intencji odnalezionych żołnierzy NSZ ze zgrupowania kpt. Henryka Flamego „Bartka”. Przyjechali na nią, nawet z daleka, bliscy pomordowanych, dotarli miejscowi. Po Eucharystii wszyscy udali się na teren prac, by pomodlić się w miejscu śmierci niezłomnych i poświęcić ziemię, w której spoczywają.

Prace nadal trwają. - Na razie, odkrywając jedynie pierwszy poziom, odnaleźliśmy szczątki 18 osób i kopiemy dalej. Ile to jeszcze potrwa i czy znajdziemy kolejnych na drugim czy trzecim poziomie - trudno teraz szacować. Będziemy tu tyle, ile będzie trzeba; póki nie odnajdziemy wszystkich - podkreśla prof. Szwagrzyk.

Później teren zostanie wyrównany, a miejsce upamiętnione. Same szczątki, po zbadaniu i zidentyfikowaniu, zostaną pochowane - zabrane przez rodziny bądź złożone na innym, godnym ich cmentarzu.

Więcej o poszukiwaniach w Starym Grodkowie w najbliższym wydaniu "Gościa Opolskiego" (nr 15/2016).