Zrobić coś dobrego

Andrzej Kerner

|

Gość Opolski 38/2016

publikacja 15.09.2016 00:00

Rozmowa z ks. prof. Radosławem Chałupniakiem, nowym dziekanem Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego i redaktorem naczelnym czasopisma „Katecheta”.

Zrobić coś dobrego Andrzej Kerner /Foto Gość

Andrzej Kerner: Księdza Profesora często widać w sutannie. Dlaczego?

Ks. Radosław Chałupniak: Sutanna wciąż jest zwyczajnym ubiorem księdza i pięknym znakiem jego kapłaństwa. Moi wychowawcy w seminarium często mówili o sutannie, a mnie zapadły te słowa w serce i tak zostało. Ks. prof. Kazimierz Dola, ówczesny rektor, powiedział kiedyś, że ksiądz nie musi tłumaczyć się, że chodzi w sutannie. Widać, dożyliśmy takich czasów, że z tego też trzeba się tłumaczyć. Z kolei nasz ojciec duchowny i jednocześnie promotor mojej pracy magisterskiej, ks. Zygmunt Nabzdyk, mówił: „Jeśli masz wątpliwość, czy iść dokądś w sutannie, lepiej wcale tam nie chodź”. Mądre słowa, do których często wracam. Jako młody chłopak słuchałem, a nawet próbowałem śpiewać piosenki Jacka Kaczmarskiego. Wśród nich jest słynna „Zbroja”, która tak bardzo kojarzy mi się z kapłańską sutanną. Kiedyś na moim rodzinnym osiedlu – w Opolu na dawnym ZWM-ie (dziś AK) – ktoś rzucił za mną kamieniem tylko dlatego, że szedłem w sutannie. Sutanna nie wszystkim się podoba. Wiem, że łatwo zrezygnować z noszenia sutanny, że jako księża możemy znaleźć wiele argumentów, by zwolnić się z tego obowiązku-przywileju. Zachęcam kleryków, by do szkoły szli w sutannach – taki znak jest potrzebny dzieciom i młodzieży, a także nauczycielom i rodzicom. I nie chodzi tylko o zewnętrzny, formalny autorytet, o którym przypominają specjaliści od komunikacji niewerbalnej. Z sutanną związane jest zobowiązanie i przypomnienie tego, co przyrzekaliśmy w czasie święceń, do Kogo należymy i Komu chcemy służyć. Poza tym… nosząc sutannę, nie muszę się martwić, „w co mam się dzisiaj ubrać”.

Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.