Papierowe znaki pamięci

Karina Grytz-Jurkowska

|

Gość Opolski 43/2016

publikacja 20.10.2016 00:00

Zrobienie 5–6 kwiatów zajmuje nieco ponad pół godziny. Tyle, co spokojne odmówienie Różańca. I tylko te kwiaty w stroiku można dać, prócz modlitwy i zapalonego znicza, bliskim zmarłym.

▲	Agnieszka i Helmut Lizurkowie z wnuczką Olivią Turek opowiadają o papierowych kwiatach. ▲ Agnieszka i Helmut Lizurkowie z wnuczką Olivią Turek opowiadają o papierowych kwiatach.
Karina Grytz-Jurkowska /foto gość

tekst i zdjęcia karina.jurkowska@gosc.pl Wkrótce uroczystość Wszystkich Świętych, a dzień później Zaduszki. Na grobach coraz więcej stroików, wieńców, kwiatów. Żywych i sztucznych, sprowadzanych zwykle z Dalekiego Wschodu. Coraz trudniej spotkać popularne jeszcze niedawno papierowe, woskowane kwiaty. Takie, jakie przez pół wieku robiła rodzina Lizurków z Żędowic. – Dziś już nie robimy ich na taką skalę, nie dla zarobku, jak kiedyś, ale do tej pory jest trochę osób, które z sentymentu wciąż o nie pytają. To cieszy – przyznają zgodnie.

Byle „na swoje”

Zaczęło się ponad 50 lat temu u młodych małżonków, Agnieszki i Helmuta Lizurków. Nie mieli łatwego startu – ona pochodziła z wielodzietnej rodziny, a on, będąc małym dzieckiem, stracił ojca na wojnie.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.