Obdarowani

Karina Grytz-Jurkowska

|

Gość Opolski 48/2016

publikacja 24.11.2016 00:00

– To Kościół ofiarował mi coś, z czego mogę czerpać. Ja daję swoje nogi, ręce i czas, ale zyskuję dużo więcej i mam z tego radość – mówi Wacław Oleksy.

Mimo że szafarzy jest już sporo, w wielu parafiach przydaliby się kolejni. Mimo że szafarzy jest już sporo, w wielu parafiach przydaliby się kolejni.
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Zaczynało ich kilku. Teraz, gdy spotykają się w uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata na dniu skupienia, ledwie mieszczą się w kościele. Wśród nich lekarze, kolejarze, stolarze, świeccy i osoby konsekrowane.

Boży plan

– Jestem szafarzem od 24 lat. Kiedy śp. ks. Emil Ojczyk zaproponował mi to, miałem ok. 30 lat. Byłem młodym mężem i ojcem, który myślał raczej o zarabianiu pieniędzy na utrzymanie rodziny niż jakiejś posłudze. Oczywiście byłem katolikiem, chodziłem w niedziele i święta do kościoła, ale nic poza tym. Co więcej, gdy rok wcześniej pojawili się w naszej parafii pierwsi szafarze, byłem sceptyczny, uważałem to za niepotrzebne, bo przecież księży jest wystarczająco dużo. Więc od razu odpowiedziałem proboszczowi, że ja się do tego absolutnie nie nadaję – wspomina Wacław Oleksy z Otmuchowa. Jednak ks. Ojczyk nie zraził się.

Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.