Pasja jest jego bogactwem – dziś 72-latek ma kilka parowozów, statek, okręt i najróżniejsze samoloty. Wszystko w miniaturze.
Za modele kolejek i innych pojazdów pan Marian zebrał całą garść medali.
Karina Grytz-Jurkowska
Jak niemal każdy chłopiec interesowałem się od zawsze techniką. Gdy byłem mały, rozebrałem mamie maszynę do szycia i żaden fachowiec nie umiał jej już poskładać – zaczyna, śmiejąc się, Marian Witek z Mańkowic.
Obserwacje
– Modelarstwo było moją pasją w młodości. W latach 50. ubiegłego wieku moja mama kupiła mi pierwszy egzemplarz „Małego Modelarza”, jaki się ukazał, potem następne. I tak się to zaczęło – tłumaczy. Wspomina, że jak dojeżdżał do szkoły – technikum mechanicznego do Nysy, a później do pracy – bardzo podobały mu się parowozy. Po lekcjach godziny do powrotu spędzał na dworcu. – Choć do wyruszenia było sporo czasu, pociąg już stał na trzecim peronie. Chodziłem tam i godzinami przyglądałem się kołom, zwrotnicom, lokomotywom. Były takie majestatyczne i zasapane, gdy ruszały. Patrzyłem, jak to wszystko działa, starałem się dociec, do czego który element służy – mówi o początkach swojej pasji.
Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.