Radośnie, rodzinnie i... ekumenicznie

Karina Grytz-Jurkowska Karina Grytz-Jurkowska

publikacja 17.06.2017 23:58

Marsz dla Życia i Rodziny już po raz piąty przeszedł ulicami Nysy. Tym razem szczególnie liczne były na nim Duże Rodziny.

Radośnie, rodzinnie i... ekumenicznie Wśród uczestników marszu było wielu członków Dużych Rodzin. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Wszędzie królowały transparenty i białe baloniki. Nie przeszkodziła nawet deszczowa pogoda, która zniechęcała do wyjścia, zwłaszcza z małymi dziećmi.

Jednak frekwencja była dobra, a wielu mieszkańców obserwowało marsz z okien mieszkań bądź wychodząc przed sklepy.

- Pierwszy raz bierzemy udział w tym marszu, bo dopiero teraz jesteśmy pełną rodziną, nasz synek ma właśnie siedem miesięcy, rok temu dopiero byłam w ciąży. Warto organizować takie marsze, by ludziom uświadamiać, że dzieci to nasza przyszłość ale i duże szczęście, radość. Dziecko dużo zmienia w życiu na plus, to rewolucja, ale pozytywna. To takie dopełnienie, bo życie w samotności, bez dziecka nie jest takie samo. Myślę, że na jednym się nie skończy - przyznają Kamila i Michał Grzyb z Nysy, maszerujący z synkiem Alanem.

Tym razem w tej kolorowej manifestacji odbywającej się pod hasłem „Czas na rodzinę” prócz mieszkańców Nysy wzięły udział rodziny przybyłe na V Zjazd Dużych Rodzin „Trzy Plus”.

- Myślę, że wiele nas łączy. Przede wszystkim przekonanie, że wartości rodzinne to najważniejsza rzecz; dzieci, które budują przyszłość i dają nam radość - mówiła Joanna Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin tłumacząc, dlaczego Duże Rodziny chętnie przyłączają się do Marszu dla Życia i Rodziny.

- W tym roku zmieniliśmy nieco termin marszu. Nie odbywa się jak zwykle w niedzielę, z piknikiem z okazji Dnia Dziecka. Idziemy teraz ze względu na to, że w tym roku Nysa gości Ogólnopolski Związek Dużych Rodzin. Chcemy razem wyrazić, że należy dbać o każde ludzkie życie, a rodzina jest wartością - tłumaczy Kazimierz Darowski, organizator Marszu.

Radośnie, rodzinnie i... ekumenicznie   Finał marszu miał miejsce na stadionie miejskim w Nysie. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Po raz piąty do Marszu przyłączył się także Bartłomiej Robel z Nysy, pastor kościoła protestanckiego.

- Chciałem, by ta impreza nie była tylko dla wiernych Kościoła Rzymskokatolickiego okazją do zamanifestowania, że życie jest cenne. Myślę, że w Polsce brakuje takiego pozytywnego głosu, że chcemy wspierać życie, bo życie jest piękne. Wierzę, że do końca dnia będzie jeszcze wiele atrakcji i radości - przyznaje.

Podkreślają razem ze współorganizatorem, Pawłem Nakoniecznym, że najlepszy jest model rodziny wielopokoleniowy, oparty na małżeństwie i tradycyjnej rodzinie, bo tam najlepiej przekazywane są wartości.

Przemarsz, przy wtórze orkiestry dętej i choreografii tamtejszych mażoretek, zaczął się przy nyskiej bazylice, a zakończył na stadionie miejskim wspólnym festynem. Atrakcje zapewniły na nim służby mundurowe - żołnierze, policja, straż pożarna - prezentując swój sprzęt i wyposażenie.

Czołgi, wozy bojowe, specjalistyczny sprzęt wojskowy, np. przenoszenia i rozbrajania pocisków, symulator dachowania czy inne stanowiska były oblegane nie tylko przez dzieci.

Zaś na scenie wystąpili: „Jarząbki z Podhala”, Joszko Broda i „Dzieci z Brodą”, „Trzecia Godzina Dnia”  a także Szymon Chodyniecki.