Ulewny deszcz i trąba powietrzna aż za dobrze przypomniały mieszkańcom Opolszczyzny dramatyczne wydarzenia.
▲ Wystawy przywołują wspomnienia z tamtych dni.
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
Zaczęło się od deszczu, który nie ustawał kilka dni. Lokalne rzeki szybko wezbrały, Odra przekroczyła stany alarmowe, ale nikt nie spodziewał się tak wysokiej fali. Do Raciborza wtargnęła w nocy z 7 na 8 lipca, w kolejne dni zalała Koźle, Krapkowice i Opole. – Poziom wody rósł w mgnieniu oka, do dziś słyszymy jej szum, a właściwie łoskot, kiedy wdzierała się do domów – wspominają powodzianie. Zniszczenia były ogromne – zalane domy, auta, potopione zwierzęta, wszechobecny szlam. Osiem osób straciło życie. Na szczęście w ślad za wodą pojawiła się druga fala – ludzkiej ofiarności.
Dostępne jest 53% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.