Pozostały tylko kości

Karina Grytz-Jurkowska Karina Grytz-Jurkowska

publikacja 20.10.2017 22:50

Harmonijka ustna, obrączka, zegarek i niezwykły sygnet oraz sporo pozrzucanych w jedno miejsce hełmów znaleziono przy kościach poległych 72 lata temu żołnierzy.

Pozostały tylko kości   Stanowisko ekshumacyjne znajduje się na polu, gdzie zebrano kukurydzę Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość To właśnie znaleziono podczas ekshumacji szczątków żołnierzy niemieckich prowadzonych właśnie na polu przy drodze między Długomiłowicami a Sukowicami. Wczoraj,19. października rozpoczęły się prace. Prowadzący szacują, że może tam spoczywać nawet 80-100 osób. Przed rozpoczęciem prac nie spodziewali się tak wielkiej liczby poległych.

Po wykonaniu próbnych wykopów odnaleziono miejsce pochówku. Pierwszego dnia odkryto dość duży, masowy grób. Kości znalezione w nim były w nieładzie, niekompletne i mocno pokiereszowane.

- Wygląda to tak, jakby złożono tu ofiary walk artyleryjskich, stąd połamane kości czaszki, tułowia czy kończyn, osobno leżące części szkieletów. W niektórych hełmach są dziury znajdujące się u góry, pod kątem. To sugeruje, że nosząca go osoba zapewne znajdowała się w okopach i strzelano do niej z góry. Od mieszkańców i z przeprowadzonej kwerendy dokumentów wiemy, że w tym miejscu, o wzniesienie, które mamy za sobą toczyły się ciężkie walki. I to jeszcze wówczas, gdy armia radziecka była już zaledwie 100 km od Berlina – mówi Andrzej Latusek, pracujący dla Niemieckiego Związku Ludowego Opieki nad Grobami Wojennymi w Kassel (Volksbund Deutsche Kriegsgräberfürsorge).

Ponieważ w miejscu pochówku jest od lat pole uprawne, do pracy przystąpiono zaraz po zbiorze rosnącej tam kukurydzy, jednak poprzedziło je trwające ok. 1,5 roku kompletowanie dokumentacji. Obecny właściciel terenu wyraził zgodę na poszukiwania. Sam, z relacji starszych mieszkańców wiedział, że gdzieś tam leżą pochowani żołnierze. W którym miejscu dokładnie i że w takiej liczbie – tego się nie domyślał.

– Od starszych mieszkańców okolicznych wsi otrzymaliśmy informacje, że dawno temu był tu grób żołnierzy niemieckich. Miejscowi mówią, że w grobie znajdują się rozstrzelani żołnierze, ale później, wiosną pochowano tam też kolejnych poległych, zebranych z pobliskich pól. Na to ostatnie wskazują też odnalezione przedmioty – stalowa lina, którą obwiązano nogę jednego z poległych i tak przyciągnięto w to miejsce, widoczne na rzeczach które nosili oznaki rozkładu ciał, który miał miejsce na powierzchni, przed pochówkiem – dodaje A. Latusek.

Pozostały tylko kości   Ten sygnet należał do jednego z poległych żołnierzy Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość W tym miejscu przez następne lata rosły drzewa, obok było prowizoryczne boisko dla dzieci, uczniów mieszczącej się niedaleko szkoły w Sukowicach. A w Zaduszki ludzie zanosili i zapalali tam znicze. Dopiero później drzewa wycięto, grób zrównano i  zamieniono na pole. Tylko w domach przekazywano sobie informację, że na polu za torami złożono poległych żołnierzy.

W 24-metrowej długości dole odnaleziono kości ponad 10 osób oraz spory skład niemieckich hełmów, trochę nabojów, resztki butów i szczątki ustnej harmonijki. W drugim dniu liczba odnalezionych wzrosła do ok. 30, znaleziono też kolejne hełmy, naboje, menażkę i nierdzewną łyżkę z rosyjskim oznakowaniem, scyzoryki, bagnet, granat, kawałek metalowej reklamy z lusterkiem, klamry żołnierzy SS, magazynki do karabinu maszynowego, zegarek, prezerwatywę, kilka drobnych monet (fenigów), oraz okulary przeciwśniegowe. Była też obrączka, trzy nieśmiertelniki oraz gratka – modny wówczas kantynowy sygnet z starogermańskimi znakami runicznymi. Po resztkach pagonów można stwierdzić, że jeden z żołnierzy był w stopniu odpowiadającym starszemu sierżantowi sztabowemu.

Ile osób zostało w tym miejscu pochowanych, ich wiek, wzrost i przyczynę śmierci bada od razu na miejscu, na podstawie przedstawionych mu szczątków Harald Schröder – antropolog z Niemieckiego Związku Ludowego Opieki nad Grobami Wojennymi. – Ten miał ok. 40 lat, ci dwaj byli młodzi, najwyżej 18-letni. A ten musiał utykać na nogę, bo widać że jego staw biodrowy był przesunięty, więc jedna noga była krótsza… - opowiada po przyjrzeniu się kościom…

Razem z nimi ekshumacje przeprowadza wolontariusz, Waldemar Gollasch. Bez  sprawdzenia nieśmiertelników w bazie w Kassel, trudno jednak potwierdzić, z jakich formacji byli polegli tu wojacy.

Pozostały tylko kości   Nieśmiertelniki, obrączki i inne znaleziska zostaną dokładnie opisane i zabezpieczone Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Andrzej Latusek przypuszcza, na podstawie danych źródłowych, że od stycznia do marca 1945 r. walczyli tu żołnierze 18. Dywizji Grenadierów Pancernych SS Horst Wessel, 344. Dywizji Piechoty i 20. Dywizji Pancernej. Jednak miejscowi wspominali im też o broniących tutejszych pozycji Estończykach.

Uszkodzenia ciał i sposób ich ułożenia przynoszą wiele pytań dla prowadzących prace, są zagadką, na którą nie wiadomo, czy znajdzie się wyjaśnienie.

Po ekshumacji szczątki zostaną pochowane na cmentarzu żołnierzy niemieckich w Nadolicach pod Wrocławiem.

- Te szczątki nie są jedyne w tej okolicach, wiemy o wielu innych miejscach, gdzie spoczywają niemieccy żołnierze, w wypadku niektórych procedury formalne trwają.  W sumie może to być nawet ok. 1 tys. poległych. Jednak jeszcze wiele rodzin szuka miejsca ostatniego spoczynku swoich bliskich – ojców, braci. Jeśli więc ktoś ma jakieś informacje o pochowanych na polach, cmentarzach itp. żołnierzach niemieckich, prosimy o kontakt – mówi Andrzej Latusek. Takie informacje można przekazać np. pisząc na adres: ekshumacje.zolnierzy.niemieckich@outlook.com lub pod nr. tel. 508 701 945.