Bajka zza krat

Karina Grytz-Jurkowska Karina Grytz-Jurkowska

publikacja 17.01.2018 09:50

Przedstawienie "Królewna Śnieżka" przygotowały dla małych pacjentów więźniarki.

Bajka zza krat Perypetie Królewny Śnieżki były niezwykle ciekawe... Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

„Dawno, paręset lat temu, za wielgachną górą i bardzo ciemnym lasem znajdował się ekstrawypasiony zamek, w którym mieszkała okrutna i zła macocha...”. Tak zaczęła się ciekawa i bardzo nietypowa wersja popularnej bajki prezentowana przez osadzone z więziennej grupy teatralnej z Aresztu Śledczego w Turawie. Znalazło się w nim i Lusterko mocno znudzone pytaniami królowej, czy jest najpiękniejsza w świecie, i Czerwony Kapturek z Wilkiem i Gajowym, i kilku krasnoludków, i królewicz szukający królewny albo przynajmniej ropuchy, którą mógłby odczarować pocałunkiem.

Żywe dialogi, nietypowe zwroty akcji, współczesny język - to utrzymywało zainteresowanie zarówno małych widzów, jak i ich opiekunów.

- To fajny pomysł, bo przynajmniej się tu nie nudzimy. Same też bywało, że brałyśmy udział np. w jasełkach, tu wystąpili dla nas dorośli. Fajnie być też po stronie widza. A w tym przedstawieniu fajne były takie zaskakujące elementy - przyznają Ewelina i Karolina, które są w szpitalu od kilku dni.

- Każda forma sztuki, także drama, jest elementem resocjalizacji. Osadzone same wyrażają chęć udziału w takiej aktywności; jest wśród nich pani, która pisze scenariusze. Ich emocje są duże, jest też oczywiście trema, ale brawa i uśmiechnięte buzie dzieci są dla nich motywacją do dalszej pracy - podkreśla por. Jakub Graczyk, zastępca rzecznika dyrektora Aresztu Śledczego w Opolu i opiekun grupy teatralnej.

Bajka zza krat   Po przedstawieniu mali pacjenci dziękowali artystkom za spektakl Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Grupa ma na koncie sukcesy w Przeglądach Twórczości Więziennej w Poznaniu, poza murami więzienia występowała także dla dzieci z przedszkola w Ozimku. W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym (dawny WCM) to nie jedyni artyści. Do chorych kolegów przyjeżdżają tam dzieci z innych placówek np. z jasełkami, Dr Clown, policjanci i strażacy, pracownicy Muzeum Wsi Opolskiej, którzy prowadzą dla dzieci różne warsztaty.

- Dzieci przebywające w szpitalu są w nowym środowisku, które nie jest dla nich przyjazne, bo muszą znosić tu ileś zabiegów, zwykle niezbyt dla nich przyjemnych, jak pobieranie krwi, podawanie leków, różne badania, dlatego kiedy pojawiają się elementy normalności bądź atrakcje jak przedstawienie, to jest to i przez nie, i przez rodziców dobrze odbierane. Nam - personelowi szpitala - absolutnie to nie przeszkadza, lubimy wizyty różnych grup, które umilają naszym pacjentom pobyt tutaj. Bardzo to cenimy i zachęcamy do odwiedzin. To także ważny element terapii, daje dzieciom oderwanie od szpitalnej codzienności i trochę uśmiechu - podsumowuje dr Sławomir Rak, zastępca ordynatora oddziału pediatrycznego USK.

 

TAGI: