Tym pytaniem nawiązuję do poprzedniego tematu, rozpatrywanego jednak szerzej. Co znaczy „razem”, co znaczy „wspólnie”? Dla człowieka jest to imperatyw życia społecznego.
Wśród dawnych reguł brakuje narzędzi do analizy zmieniającego się świata ludzkich zachowań.
Nie jest to mechanizm biologicznego automatyzmu – jak chociażby u pszczół. Wszelako bez jakiegoś minimum więzów społecznych nie będzie nawet następstwa pokoleń. Przecież od poczęcia dziecka do jego dojrzałości biologicznej, umysłowej, uczuciowej, społecznej minąć musi lat, powiedzmy, dwadzieścia. A jeśli przyszło na świat w modelu 2 + 1, to doskonale wiadomo, że żłobek potrzebny jest nie jako przechowalnia, ale jako środowisko społecznego wdrażania małego człowieka w życie. I nawet w tym małym środowisku potrzebne są jakieś reguły, a dzieci muszą zostać w nie wyposażone. Im szersze środowisko, tym więcej owych reguł i tym bardziej skomplikowane ich wzajemne powiązania. Aż po opasłe tomy różnych prawnych kodeksów. I tu już nie chodzi o to, że dwaj sąsiedzi kopią wspólną studnię, dzieląc nakłady i oczekiwane pożytki. W życiu społecznym chodzi o takie poukładanie powszechnie akceptowanych i przestrzeganych zasad, aby nie tylko eliminować punkty sporne i zapalne, lecz by stwarzać przestrzeń dobra. Tak wspólnego, jak i partykularnego.•
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.