Wspólnie czy w pojedynkę?

ks. Tomasz Horak

|

Gość Opolski 06/2018

publikacja 10.02.2018 17:00

Tym pytaniem nawiązuję do poprzedniego tematu, rozpatrywanego jednak szerzej. Co znaczy „razem”, co znaczy „wspólnie”? Dla człowieka jest to imperatyw życia społecznego.

Wspólnie czy w pojedynkę? Wśród dawnych reguł brakuje narzędzi do analizy zmieniającego się świata ludzkich zachowań.

Nie jest to mechanizm biologicznego automatyzmu – jak chociażby u pszczół. Wszelako bez jakiegoś minimum więzów społecznych nie będzie nawet następstwa pokoleń. Przecież od poczęcia dziecka do jego dojrzałości biologicznej, umysłowej, uczuciowej, społecznej minąć musi lat, powiedzmy, dwadzieścia. A jeśli przyszło na świat w modelu 2 + 1, to doskonale wiadomo, że żłobek potrzebny jest nie jako przechowalnia, ale jako środowisko społecznego wdrażania małego człowieka w życie. I nawet w tym małym środowisku potrzebne są jakieś reguły, a dzieci muszą zostać w nie wyposażone. Im szersze środowisko, tym więcej owych reguł i tym bardziej skomplikowane ich wzajemne powiązania. Aż po opasłe tomy różnych prawnych kodeksów. I tu już nie chodzi o to, że dwaj sąsiedzi kopią wspólną studnię, dzieląc nakłady i oczekiwane pożytki. W życiu społecznym chodzi o takie poukładanie powszechnie akceptowanych i przestrzeganych zasad, aby nie tylko eliminować punkty sporne i zapalne, lecz by stwarzać przestrzeń dobra. Tak wspólnego, jak i partykularnego.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.