Radzimir Burzyński wrócił z Nepalu zauroczony ludźmi.
Podróżnik wśród dzieci z Orchid Garden.
Archiwum Radzimira Burzyńskiego
Podróżnik opowiada o znajomościach zawartych w Katmandu i osobach spotkanych na szlaku. Wspomina zwłaszcza podopiecznych ośrodka Orchid Garden – m.in. dziecko, które podeszło do niego z prośbą: „Pouczysz się ze mną?”. Tak! Nie poprosiło o wspólną zabawę, ale o naukę. Wspomina również utalentowaną nastolatkę, która świetnie śpiewa, tańczy i gra w koszykówkę. – Gdyby urodziła się w Europie albo USA, miałaby znacznie większe szanse, że jej zdolności zostaną zauważone, ale mieszka w biednym Nepalu… – zauważa.
U stóp Everestu
Jednym z podróżniczych marzeń Radzimira Burzyńskiego ze Zdzieszowic był trekking u podnóża najwyższej góry świata. Ruszając do Nepalu, połączył dwie pasje: odkrywanie odległych miejsc i pomaganie innym. – Już kilka lat temu przed wyprawą do Indii zastanawiałem się nad powiązaniem turystyki i pomocy charytatywnej, ale wtedy wygrał mój egoizm. Pomyślałem, że przez to mniej bym zwiedził – mówi szczerze.
Tym razem w podróż zabrał 40 kilogramów sprzętu sportowego ufundowanego przez Decathlon, m.in. plecaczki, piłki do koszykówki i siatkówki, koszulki, spodenki, getry, a także akcesoria treningowe – pachołki czy znaczniki. – Od niedawna pracuję w Decathlonie, a mimo to dyrekcja zgodziła się, bym sprzętem obdarował dzieci w Nepalu. Wybrałem ośrodek Orchid Garden w Katmandu – opowiada.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.