Obiad i miłosierdzie

Karina Grytz-Jurkowska Karina Grytz-Jurkowska

|

GOSC.PL

publikacja 11.01.2019 18:21

To bar mleczny jak wiele innych, smaczne, niedrogie jedzenie, ale po cichu dzieje się tu wielkie dobro.

Obiad i miłosierdzie   - Tak wygląda zamówienie na obiad zawieszony - mówi Damian Magnuszewski Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość W nyskim Barze Popularnym od zeszłego roku działa akcja „Kawa zawieszona” i cieszy się coraz większym powodzeniem. Zwłaszcza od czasu, gdy pomysł zaczęła promować nyska młodzież.

– W poprzednich latach też przychodziły tu osoby bezdomne czy biedne, pytały obsługę, czy dostaną coś za darmo, albo podchodziły do klientów, prosząc o parę złotych czy kupienie zupy. A ja musiałem je wyganiać, bo nagabywały jedzących i wyglądały niezbyt schludnie. Teraz, kiedy ktoś tak robi, bo nie wie o tej akcji, podchodzę do niego, opowiadam o niej, kieruję do kasy, zachęcając: „Zapytaj, co jest”, a on patrzy na mnie z niedowierzaniem, pytając: „Poważnie mówisz?”. Idzie, dostaje coś, zjada i wychodzi najedzony zamiast obchodzić stoliki, wracać chwilę po tym, jak został wyproszony... – opowiada o „Kawie zawieszonej” Damian Magnuszewski, kierownik Baru Popularnego przy PSS Nysa (Rynek 23).

Podkreśla, że nie nie konkuruje zupełnie z tym, co robią jadłodajnia Caritas czy inne organizacje wydające darmowe posiłki. A korzystają z tego nie tylko osoby bezdomne. Również ci, którzy mają jakieś poważne problemy w życiu czy starsze osoby, którym po dokonaniu opłat za mieszkanie, telefon, leki brakuje na jedzenie. Zwłaszcza zimą jest sporo takich. Tu mogą otrzymać ciepły posiłek i nikt nie wie, czy ktoś siedzący przy sąsiednim stoliku je zupę kupioną czy zawieszoną.

Jak to działa? Bardzo prosto: osoba, chcąca „zawiesić” np. kawę czy pierogi dla kogoś, zleca to przy kasie, płaci i otrzymuje paragon, a na wydrukowanym zamówieniu zapisuje się, że jest zawieszone i czeka w kasie na potrzebującego. Do czasu, gdy ktoś przychodzi i pyta czy jest coś, z czego można skorzystać. Czasem jest to kawa, barszcz czy pierogi, zupa albo pełny obiad, nawet z kompotem.

Obiad i miłosierdzie   - Kiedy ktoś chce coś zawiesić na zamówieniu, zapisujemy: "zawieszone" - pokazuje Ewa Hasiak Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość W tym momencie podchodzi Ewa Hasiak, sprzedająca w barze, i uśmiecha się tajemniczo. – Wiecie, przed chwilą podszedł do kasy jeden z klientów, prosząc, żeby mu wytłumaczyć praktycznie, co zrobić, żeby coś zawiesić. Stwierdził: „Wie pani, podsłuchałem chwilę, jak kierownik tłumaczył, jak to działa i dla kogo to jest. To fajna i potrzebna sprawa”, po czym wyjął 100 zł i na kilka zawieszonych obiadów. I tak to działa – dopowiada.

Inicjatywa nabrała rozmachu za sprawą młodzieży z DM "Droga na szczyt".

– Włączyliśmy się w kwietniu podczas finału akcji „Otworzyć Drzwi Nadziei Kluczem Miłosierdzia”. Najpierw rozdawaliśmy potrzebującym posiłek w nyskim Carolinum, potem mogli wybrać sobie odzież, mieli okazję do skorzystania z sakramentu Spowiedzi. Jednym z elementów uczynków miłosierdzia było rozdawanie pudełek zawierających m.in. ulotki z informacją na temat „Zawieszonej kawy”. Potem postanowiłem odświeżyć, rozpromować to bardziej z początkiem zimy, rozlepiliśmy plakaty w strategicznych miejscach – tłumaczy Michał Marini promujący akcję.

– Cieszę się, że w ten sposób możemy pomagać i pośredniczyć w pomaganiu. Z drugiej strony to jest fajne, że ci, którzy mają trochę więcej pieniędzy i są empatyczni, mogą podzielić się z kimś, kto potrzebuje tej konkretnej pomocy – ciepłego, pożywnego posiłku. Zdarza się, że ktoś przychodzi specjalnie po to, żeby coś zawiesić – uśmiecha się Damian Magnuszewski.

To nie jedyne miejsce, w którym „Kawa zawieszona” działa, w Nysie jest kilka takich placówek, ale widać, że bardzo potrzebne. A „zawiesić” coś można nawet online, za pośrednictwem portalu pyszne.pl – przy zamawianiu wpisując w komentarzu „zawieszone”.


Więcej o tym w "Gościu Opolskim" nr 3/2019.