O łatwości, z jaką możemy zniknąć z tego świata

ak

publikacja 27.01.2024 21:08

W Kluczu pamiętają o ofiarach katastrofy chorzowskiej i dziękują za ocalenie z niej.

O łatwości, z jaką możemy zniknąć z tego świata Kapelan hodowców gołębi pocztowych ks. Józef Żyłka podczas Mszy św. w 18. rocznicę katastrofy chorzowskiej. Andrzej Kerner /Foto Gość

Jak co roku w rocznicę katastrofy hali MTK, w kościele pw. św. Elżbiety Węgierskiej w Kluczu odprawiona została Msza św. w intencji jej ofiar.  

Podczas wystawy gołębi pocztowych 28 stycznia 2006 r. w wyniku zawalenia się dachu chorzowskiej hali zginęło 65 osób, rannych było ponad 170. W momencie katastrofy w hali znajdowało się ok. 700 zwiedzających i wystawców. Ksiądz Józef Żyłka, proboszcz w Kluczu i kapelan Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych, wyjechał z wystawy kilkanaście minut przed zawaleniem się hali. 

- Część hodowców poniosła śmierć, inni odnieśli obrażenia cielesne. Chcemy w modlitwie wesprzeć tych, którzy to wydarzenie przeżyli: aby ci, którzy z tego powodu nadal cierpią, mogli doznawać Bożej pociechy. A ci, którzy są w wieczności, mogli cieszyć się chwałą świętych. A wszyscy inni, aby wspominając to wydarzenie, doznali Bożych łask zdrowia i siły. Byśmy z godnością i szacunkiem - wobec Boga i tych wydarzeń - mogli Bogu to ofiarować, za nasze grzechy i słabości przeprosić - mówił ks. Żyłka, witając w sobotę 27 stycznia wieczorem zgromadzonych na Mszy św. kilkunastu hodowców i członków ich rodzin m.in. z Klucza, Żędowic, Dziewkowic, Strzelec Opolskich, Leśnicy i Warmątowic.

- Bóg ma swój sposób przemawiania. Cokolwiek dzieje się, nie jest tylko dziełem przypadku, ale pewną nauką. Wydarzenie chorzowskie było m.in. nauką o kruchości życia, o łatwości, z jaką możemy zniknąć z tego świata. Stąd też warto pomyśleć o wartościach, które nie tak łatwo zanikają, ale przechodzą z nami do wieczności - mówił w kazaniu kapelan hodowców.

Na koniec Mszy św. ks. Żyłka przeczytał świadectwo Piotra Czaka, jednego z ocalałych z katastrofy, który uratował kilka osób, wyciągając je z gruzowiska, co przypłacił ciężką traumą . "Dzięki Bogu, najbliższej rodzinie i niektórym kolegom cieszę się życiem, szczególnie dzięki nestorowi J.K. z Popielowa, który motywuje mnie w hodowaniu gołębi (...). Na dobro nigdy nie jest za późno. Jakie będzie nasze życie, taka będzie nasza radość. Czas ucieka, Pan Bóg czeka. Doceniajmy to, co mamy, bo jutra może nie być" - napisał P. Czak.