Wybrali wierność

Anna Kwaśnicka

|

Gość Opolski 17/2024

publikacja 25.04.2024 00:00

Są przekonani, że we współpracy z Panem Bogiem każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania.

Z okazji 15-lecia zorganizowali „Niedzielę z Sycharem” w parafii św. Jacka w Opolu. Z okazji 15-lecia zorganizowali „Niedzielę z Sycharem” w parafii św. Jacka w Opolu.
Anna Kwaśnicka /Foto Gość

W Opolu przy parafii św. Jacka od 15 lat działa ognisko Wspólnoty Trudnych Małżeństw Sychar, w którym pomoc i wsparcie znalazły setki osób przeżywających kryzysy w małżeństwie, a nawet rozwód.

Zapukała do kancelarii

– Ta wspólnota jest miejscem mojego osobistego rozwoju, miejscem zbliżania się do Pana Boga i do mojego małżonka – zapewnia Marzena Nowak, liderka opolskiego ogniska. – Kiedy znalazłam się w kryzysie małżeńskim, szukałam wspólnoty, w której mogłabym funkcjonować. Po rozwodzie nie wiedziałam, co zrobić ze swoim życiem, ale wiedziałam, że Bóg jest dla mnie ważny, dlatego szukałam miejsca, które będzie mnie utwierdzało w decyzji życia małżeństwem sakramentalnym. W którymś momencie usłyszałam w radiu zaproszenie na rekolekcje dla małżeństw i napisałam do prowadzącego z pretensjami, że Kościół nie ma propozycji dla małżonków w kryzysie, po rozwodzie. Odczuwałam brak opieki duszpasterskiej. W odpowiedzi o. Pilśniak napisał mi, że od kilku lat w Warszawie funkcjonuje wspólnota Sychar. Jej liderem jest Andrzej, który już od siedmiu lat czeka na żonę – opowiada pani Marzena. Wówczas – choć na odległość – do wspólnoty dołączyła. Wtedy, 18 lat temu, były w Polsce zaledwie dwa ogniska, dziś ich liczba przekroczyła 60.

– Po rozwodzie zostałam z czwórką dzieci. Mieszkaliśmy w małej miejscowości, w której nie mogłam znaleźć pracy. Dlatego podjęłam decyzję o przeprowadzce do Opola. Przychodząc co niedzielę na Mszę św. do kościoła św. Jacka, i przechodząc obok tej świątyni w drodze z pracy, zastanawiałam się, czy tu też nie mogłoby powstać ognisko wspólnoty – wspomina. W końcu zapukała do kancelarii parafialnej i opowiedziała o wspólnocie Sychar ks. Pawłowi Dubowikowi, wówczas wikariuszowi, a dziś krajowemu duszpasterzowi Wspólnoty Trudnych Małżeństw. Na drugi dzień było zielone światło dla ruszenia ze spotkaniami.

Inaczej niż świat podpowiada

– We wspólnocie odkrywamy łaskę Pana Boga, uzdalniającą nas do tego, byśmy niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajdujemy, żyli pełnią życia. To naprawdę jest możliwe, bo Bóg daje nam radość, pokój serca, pocieszenie. W Sycharze uczymy się, jak poukładać swoje życie zgodnie z nauką Kościoła. Nie da się ukryć, że my, katolicy, zbyt często wybieramy propozycje świata. A warto wiedzieć, że jeśli współmałżonek wystąpił o rozwód, mamy prawo nie zgodzić się i wybrać wierność złożonej przed Bogiem przysiędze małżeńskiej. Jeśli sąd orzeknie rozwód, wtedy w aspekcie moralnym czy duchowym to nie jest nasza wina – wyjaśnia Marzena Nowak. Doprecyzowuje, że jeśli małżonek nas krzywdzi, to mamy się bronić przed nim, ale wykorzystując m.in. separację, rozdzielność majątkową, zasądzenie alimentów.

– Wierność małżonkowi w kryzysie to trudna droga, ale możliwa, jeśli zaufa się Bogu, z Nim współpracuje i nieustannie powstaje z upadków – zapewnia. – Mam prośbę do specjalistów pracujących z małżonkami, żeby w trudnych sytuacjach z automatu nie doradzali rozwodu i ułożenia sobie życia z kimś innym, ale pokazywali wachlarz możliwości – mówi pani Marzena.

W Sycharze nie brakuje uzdrowień z kryzysu, świadectw powrotu małżonków do siebie, nawet w sytuacji wejścia w ponowne związki. Są małżonkowie, którzy pojednali się na sali rozpraw, a kiedy podjęli decyzję, że do siebie wracają, płakała sędzina, płakali prawnicy. – Pamiętam małżeństwo, które całkowicie się rozpadło. Zarówno mąż, jak i żona weszli w związki niesakramentalne. Najpierw nawróciła się żona, po czasie również mąż. Wyszli ze swoich związków niesakramentalnych i wrócili do siebie, z czasem urodziły im się dzieci. Wydawało się to niemożliwe, tymczasem jeśli człowiek dobrze poukłada sobie wartości, to można powrócić nawet w takiej granicznej sytuacji – zapewnia ks. Dubowik.

Półtora roku we wspólnocie jest Beata. – Mój mąż złożył pozew rozwodowy. Nie spodziewałam się, że może mnie zostawić. Wydarzyło się to z dnia na dzień – opowiada. – W tej trudnej sytuacji doświadczam Bożego prowadzenia i mimo bólu i cierpienia chcę Bogu być wierna. Taka postawa to nie moja zasługa, to łaska Boża. Bóg o mnie zawalczył – mówi z przekonaniem.

– O wspólnocie Sychar dowiedziałam się w Niepokalanowie, gdzie uczestniczyłam w całonocnym Różańcu. Był tam namiot wspólnoty z materiałami i książkami. Kiedy jedną z nich wzięłam do ręki, znalazłam w niej treść odpowiedzi na pozew rozwodowy z pozycji osoby stającej w obronie nierozerwalności sakramentu małżeństwa. To było niesamowite, że Bóg tak mną pokierował. Bo z tą książeczką Sycharu wróciłam do mojego radcy prawnego i poprosiłam go, żeby w ten sposób napisał moją odpowiedź do sądu, a wcześniejszą odpowiedź wycofałam – wspomina Beata. – Charyzmat Sycharu to jedyna słuszna droga. Znajomi, którzy przecież też są katolikami, wskazywali mi rozwiązania podpowiadane przez świat, mówili, że jestem młoda i znajdę sobie innego. A ja dzięki Bogu zobaczyłam, że nie mogę tą drogą pójść. Wcześniej popełniłam błąd, stawiając na pierwszym miejscu dzieci. Mąż zarzucił mi na rozprawie, że to dzieciom poświęciłam się całkowicie. Teraz już wiem, że pierwsze miejsce należy do Pana Boga, a na męża czekam – podkreśla.

Zrozumieć swoje błędy

– Jednym z głównych problemów w naszym małżeństwie stała się komunikacja, bo jedna osoba coś mówiła, a druga całkiem co innego słyszała. Popełniane błędy się nawarstwiały i doprowadziły do kryzysu. Wtedy jeden z księży powiedział mi, żebym zwrócił się do ks. Pawła Dubowika, a za podpowiedzią ks. Pawła już od roku jestem w Sycharze. To był strzał w dziesiątkę. Żałuję, że tego kroku nie zrobiłem trzy miesiące wcześniej, bo być może kryzys w moim małżeństwie tak mocno by się nie pogłębił. Przez lata popełniałem błędy, co więcej byłem przekonany, że to żona powinna nad sobą pracować i coś w sobie zmienić, a nie ja – mówi Tomasz.

– Pierwsze dwa, trzy miesiące we wspólnocie były bardzo trudne. Pracowałem nad tym, żebym zmieniał siebie i bym robił to z właściwych pobudek. Zatem nie miałem pracować nad sobą po to, żeby na nowo przyciągnąć do siebie żonę, żeby ona – tak egoistycznie patrząc – była moją własnością, ale po to, bym był lepszym człowiekiem, a fundamentem mojego życia stał się Pan Bóg – dzieli się Tomasz.

– To, co robiłem z miłości, przez żonę odbierane było jako elementy ataku czy złośliwości. Dopiero w Sycharze zrozumiałem, dlaczego tak się działo. Słuchałem świadectw innych osób i oczy mi się otwierały. Wiele rozjaśniła mi też książka „5 języków miłości”, z której dowiedziałem się, że pełne miłości sygnały, które wysyłałem do żony, przez nią były odbierane jako neutralne, a nawet jako atakujące czy krzywdzące. Językiem miłości mojej żony jest afirmacja, a moim – dotyk. Gdybym wcześniej wiedział o tym, że moja żona komunikuje się innym językiem miłości niż ja, to lepiej rozumiałbym jej potrzeby – przyznaje. Podkreśla, jak ważne było dla niego to, że na spotkaniach wspólnoty nikt nie jest oceniany, kiedy opowiada o swoich przeżyciach. – Tu poczułem się wysłuchany i rozumiany, mogłem zacząć naprawiać swoje małżeństwo, walczyć o nie, bo ono jest darem i czymś najbardziej wartościowym w moim życiu. Jestem przekonany, że z żoną je odbudujemy – mówi wprost.

Jesteśmy optymistami

– Kiedy zawalił mi się świat, we wspólnocie Sychar dostałam nowe życie. Przede wszystkim bardzo zbliżyłam się do Pana Boga i spotkałam ludzi, którzy pomogli mi zrozumieć, że ratowanie małżeństwa muszę zacząć od pracy nad sobą. Tu dowiedziałam się, że małżeństwo to nie tylko dwie osoby, czyli mąż i żona, ale trzy: Pan Bóg, mąż i żona. To odmieniło moje spojrzenie na życie. Zrozumiałam też, że nie mogę mieć pretensji do całego świata, a zwłaszcza do męża, ale muszę zacząć od siebie – wspomina Anna Lasek, wiceliderka opolskiego ogniska. Weszła na drogę pracy nad sobą. Umocniło ją słuchanie konferencji, uczestniczenie w grupie wsparcia, warsztaty 12 kroków, wspólne wyjazdy i pielgrzymki. – Jestem dziś zupełnie inną kobietą. Z czasem zaczęłam oddawać nowym osobom we wspólnocie to, co sama tutaj dostałam. To teraz moja misja: chcę pomagać innym – mówi wprost. – W naszej wspólnocie jesteśmy optymistami. To prawda, że przeżywamy trudne sytuacje, ale bycie blisko Pana Boga pomaga nam je przezwyciężać. Często nowe osoby przychodzą na spotkanie z symbolicznym ciężkim bagażem doświadczeń, a wychodzą lekkie jak motyle. Odkrywają, że kryzys w małżeństwie to nie koniec świata – zapewnia.

– To ważne, aby osoby porzucone, osoby bez nadziei i perspektyw, które mają poczucie, że zawalił im się świat, trafiły do Sycharu. W tej wspólnocie się odnajdują i mają szansę zobaczyć, że to, co ich spotkało, to nie koniec świata – mówi Krystyna Jędrzejczak, psychoterapeutka, która od 10 lat służy opolskiemu ognisku wspólnoty jako wolontariuszka.

W parafii św. Jacka spotkania formacyjne odbywają się w ostatnie piątki miesiąca, a rozpoczynają Mszą św. o 18.00. Z kolei w pierwsze soboty miesiąca mają miejsce spotkania grupy wsparcia. – Organizujemy rekolekcje, pielgrzymki i konferencje, a także spotkania przy grillu, wspólne wyjścia do kina czy na grzyby. Dobrze czujemy się ze sobą, możemy na sobie polegać i na co dzień się wspieramy – mówi Anna Lasek.

W 2014 r. z opolskiej wspólnoty wyrosły ogniska w parafiach NSPJ w Kluczborku oraz św. Zygmunta i św. Jadwigi Śląskiej w Kędzierzynie-Koźlu.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.