Musimy przestać się bać. Musimy oduczyć się winą obarczać innych. Choćby wrogami byli. Jak diabła, trzeba się bać najpospolitszej reakcji, która każe winą jednych obciążać cały naród czy jakąś inną społeczność.
Trzy imiona, trzy panie, trzy życiorysy. Jeden dopiero zaczęty, dwa dokonane. Klimcia to Beata Obertyńska, urodziła się w Bieszczadach, koło Skolego (1898), ojciec - Wacław Wolski. Pisarka, poetka, aktorka, społecznik, żołnierz armii Andersa ze wszystkimi perypetiami od Peczory po Londyn via Teheran. Życia dokonała na emigracji w Londynie (1980). Kto nie czytał jej książki "W domu niewoli", powinien to uczynić czym prędzej. Książka powszechnie dostępna. Arcydzieło w portretowaniu słowem.
Fula bądź Fulla to Stefania Horak, młodsza od Klimci o 11 lat. Muzyk, pedagog, mistyk, artystyczna dusza, pisarka, społecznik, żołnierz podziemia. Jak Klimcia, też Sybir i to dziesięć lat wyroku. Odsiedziała wszystko. Dla naszego tematu ważna książka "Niewidzialni", obecnie również dostępna. Przyjaźń z Klimcią udaremniły sowieckie wyroki. Potem emigracja rozdzieliła obie. Dopiero po zerwaniu żelaznej kurtyny przyjaciółki mogły się spotkać w Zakopanem…
Amelkę znacie. To owa cudowna, siedmioletnia śpiewaczka z bunkra w Kijowie i ze sceny w Łodzi. Kogo nie zauroczyło to dziecko… A refren piosenki z "Krainy Lodu" jest taki: "Niech nie wie nikt,/ nie zdradzaj nic/ Żadnych uczuć,/ od teraz tak masz żyć/ Bez słów, bez snów/ Łzom nie dać się/ Lecz świat już wie…". Amelka śpiewała po ukraińsku - w kijowskim bunkrze i na łódzkiej Arenie. "Królestwo samotnej duszy, a królową jestem ja" - śpiewa mała. Smutna, niepewnie uśmiechnięta samotna królowa. I jak tamte dwie panie, musiała z ojczyzny uciekać. Sybir lub śmierć nie dogoniły jej, ukrytej bezpiecznie w Polsce…
Co łączy owe trzy panie? Siła i wola przetrwania. Dalsze słowa piosenki są takie; "Zobaczę dziś, czy sił mam dość,/ by wejść na szczyt, odmienić los/ I wyjść zza krat, jak wolny ptak". Czytałem opowieść Klimci. Nie zdziwiłbym się nienawiści, szczególnie nienawiści wobec Rosjan. Bo to przecież oni, oni i skaptowani przez nich inni sowieci zgotowali straszny los ludziom niewinnym. Los, w którym umrzeć wydawało się lepszą wygraną niż przeżyć. Ale przeżyć tak, by nie dać się uwieść nienawiści, żądzy śmiertelnej nienawiści - to już bohaterstwo. "Wejść na szczyt, odmienić los i wyjść zza krat, jak wolny ptak". Zemsta? Odwet? W nich tego nie było. Obserwować innych, widząc zło - i to powszechnie obecne zło pospolitych świństw, i to zło systemu uwodzącego wszystkich. Po prostu wyjść zza krat, jak wolny ptak. A opętanych złem zostawić na pastwę losu, który sami w sobie zbudowali.
A Fula? Znam ją, to moja stryjenka, książkę przygotowywałem do druku. Żeby wrócić na wolność z Sybiru, trzeba było po prostu przeżyć. Bo przecież miała konkretny wyrok zesłania na 10 lat. Głód, mróz, praca nad siły, syberyjskie zimno, wreszcie choroba… Zwiastuny śmierci wciąż jak złe duchy krążyły wokoło. Nienawiść? Nie, ani Klimcia, ani Fula nienawiści nie żywiły. Powiem inaczej - obie dostrzegały jakieś niepisane prawo, że nienawiść prowadzi ku śmierci. Człowiek nienawidzący uśmierciłby winnych, ale najpierw sam umiera. Jak nie fizycznie, to duchowo. Nie wiadomo, co gorsze. A Amelka? Nawet ta Amelka śpiewająca w bunkrze… Czy to obraz nienawiści? Obraz smutku tak, ale nie rozpaczy. Obraz cierpienia, ale przecież nie chęci zemsty. Obraz bezsilności, ale jednak nie przekleństwa. I znowu słowa z bajki, z piosenki: "Mam tę moc, mam tę moc, rozpalę to, co się tli". Nie znałem wcześniej bajki o krainie lodu, to nie moje czasy. Amelka bajkę zna. "Dawny strach, co ściskał gardło, na zawsze wreszcie znikł!".
Musimy przestać się bać. Musimy oduczyć się winą obarczać innych. Choćby wrogami byli. Jak diabła trzeba się bać najpospolitszej reakcji, która każe winą jednych obciążać cały naród czy jakąś inną społeczność. Wszystkie trzy panie od takiej pokusy są wolne. Wyrazem tego wspomniane książki, a w przypadku Amelki cała treść rozmowy, którą prowadzi dziennikarka (chwilami to mała przejmuje prowadzenie). Zresztą – reguła mówiąca, że początkiem przegranej w dramatycznych chwilach jest strach – otóż to twierdzenie spełniało się także w innych układach, na przykład w niemieckich obozach śmierci. Pierwsi umierali najbardziej przesiąknięci strachem. Do tego potrzeba albo czystego serca dziecka, albo silnej wiary w Boga. Zarówno Klimcia-Beata, jak i Fula-Stefania były kobietami pełnymi gorącej i nieszablonowej wiary jednoczącej je z Absolutem. Amelkę i wszystkie dzieci z Absolutem łączą czyste i szczere serca. Tak wiele mówi zdanie, które zapisała Fula, opowiadając o swej chorobie w syberyjskim łagrze: „…wewnątrz cierpienia miałam Niewidzialnych Przyjaciół, którzy odwracali moje myśli ku pięknu”.
Wojna, nawet ta nie u nas (która jednak i nas dotyka) oprócz zniszczenia, cierpienia, wszelakiego zła moralnego, ruin, śmierci i głodu może zaprowadzić na taką głębię ducha, że nawet wrogowie staną zdumieni. Tak, pokój budować, pokój przywrócić, przestępców ukarać – i to surowo. Ale dać się wewnętrznie przemienić, by nowy świat budować. Dopiero to będzie zwycięstwem.