Bo Pan Bóg nie pomógł...

Tak jeden ze sprawców tłumaczy uszkodzenie XVIII-wiecznej rzeźby Chrystusa Ukrzyżowanego w Nysie.

Karina Grytz-Jurkowska Karina Grytz-Jurkowska

|

GOSC.PL

dodane 07.06.2018 16:02
0

Bo Pan Bóg nie pomógł...   Jedno ramię figury Chrystusa zostało obcięte maczetą, drugie też pękło w wyniku naprężeń podczas uderzenia Achiwum KPP w Nysie Do zdarzenia doszło pod koniec maja w przedsionku kościoła pw. św. Dominika w Nysie (informowaliśmy o tym tutaj). Zniszczonym zabytkiem jest wpisany do rejestru, drewniany, polichromowany krucyfiks z XVIII wieku.

Dwaj mężczyźni weszli do przedsionka świątyni, a po nieudanej próbie otwarcia wewnętrznych drzwi maczetą niesioną przez jednego z nich, odrąbali lewą rękę oraz fragment tułowia figury Jezusa wiszącego na krzyżu. Pod wpływem uderzenia pękło także drugie ramię Ukrzyżowanego.

Policja odnalazła sprawców wraz z narzędziem najprawdopodobniej użytym do przestępstwa już kilkadziesiąt minut później. Obaj: 38- i 41-latek z Nysy, byli nietrzeźwi, w ich organizmach stwierdzono prawie po 3 promile alkoholu.

Usłyszeli zarzuty niszczenia zabytku, kradzieży z włamaniem do samochodu (po drodze wybili też szybę auta zaparkowanego w pobliżu kościoła) oraz obrazy uczuć religijnych parafian, gdyż znieważyli publicznie przedmiot czci religijnej.

- Podejrzani przyznali się do popełniania zarzucanych im czynów. Byli w stanie nietrzeźwości i pozostawali w ciągu alkoholowym od dłuższego czasu. Jeden z nich składając wyjaśnienia stwierdził, że był zły na Boga za to, że nie potrafił mu pomóc wyjść z nałogu - przyznaje Sebastian Biegun, prokurator rejonowy w Nysie.

Bo Pan Bóg nie pomógł...   Maczeta została zabezpieczona jako dowód przez policję Achiwum KPP w Nysie Obaj podejrzani byli już wcześniej karani. Z uwagi na grożącą im w warunkach recydywy surową karę, obawę ucieczki, ukrywania się, a także utrudniania postępowania karnego, zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące. Grozi im do 10 lat więzienia.

Tymczasem w parafii odprawiono nabożeństwo przebłagalne za ten czyn.

- Było na nim sporo parafian. Zakończyło się adoracją Krzyża św. w ciszy i na tym chcemy zakończyć całą sprawę. Sądzę, że był to akt wandalizmu pod wpływem alkoholu. Zgłosiliśmy zdarzenie do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, przygotujemy program renowacji tego krzyża, ale na razie jest on dowodem rzeczowym dla policji. Jak będzie odnowiony, zastanowimy się gdzie go umieścić, ale raczej nie wróci do przedsionka - tłumaczy proboszcz parafii, ks. Tadeusz Bartoszewski, dodając, że pozostaje modlić się  o opamiętanie i miłosierdzie Boże dla sprawców.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..