Mundur amerykańskiego lotnika

Andrzej Kerner

publikacja 30.09.2012 19:19

Po niemal 70 latach mundur i odznaczenia por. Arthura Lindella trafiły do Kędzierzyna-Koźla. Tu amerykański lotnik zginął podczas nalotu na zakłady chemiczne IG Farben.

Chad Lindell (z prawej) przekazuje mundur stowarzyszeniu Blechhammer 44 Chad Lindell (z prawej) przekazuje mundur stowarzyszeniu Blechhammer 44
Andrzej Kerner/GN

Mundur i odznaczenia bojowe por.Arthura Lindella, dowódcy bombowca Liberator B24-J, który został zestrzelony 26 grudnia 1944 roku podczas ostatniego nalotu XV Armii Sił Powietrznych USA na zakłady chemiczne IG Farben (dziś Zakłady Azotowe Kędzierzyn) po niemal 70 latach został odnaleziony przez rodzinę por. Lindella i zgodną jej decyzją przekazany do Izby Pamięci XV Armii Powietrznej Stanów Zjednoczonych prowadzonej przez stowarzyszenie Blechhammer 44 z Kędzierzyna-Koźla.

Aktu przekazania dokonał Chad Lindell, który 29 września przyleciał do Kędzierzyna-Koźla ze swoją narzeczoną Christine. - To najcenniejszy eksponat w naszym muzeum - podkreślał Waldemar Ociepski, przewodniczący Blechhammer 44. Skrzynkę z mundurem i odznaczeniami bojowymi w tym m.in. przyznawanym żołnierzom pośmiertnie orderem "Purple Heart" (Fioletowe Serce) odnalazła rok temu córka siostry Arthura Lindella na strychu rodzinnego domu. Dziadek Chada - Frederic, a brat lotnika - Arthura także walczył w II wojnie światowej, jednak przeżył. Gorącą pamięć o Arthurze Lindellu, który zginął mając 19 lat zachowała także żyjąca do dziś jego ówczesna narzeczona Georgia Guthrie. Do dziś nie wiadomo, gdzie został ostatecznie pochowany Arthur Lindell, ale pasjonaci ze stowarzyszenia Blechhammer (niemiecka nazwa Blachowni -przyp. ak) 44 nie ustają w poszukiwaniach.

- Jestem wzruszony, że tak mocno kultywujecie pamięć o Arcie - mówił Chad Lindell. W uroczystości przekazania cennych pamiątek uczestniczył także, wraz ze swoją małżonką, Jerzy Płaczek ze Starej Kuźni, jeden z ostatnich żyjących świadków nalotu i upadku Liberatora dowodzonego przez por. Lindella.

Więcej na temat niezwykłej historii miłości, wojny i pamięci o poległych wkrótce w papierowym wydaniu "Gościa Opolskiego"