Camino Polaco

Teresa Kudyba

publikacja 10.10.2012 06:00

O tym jak zacząć drogę tu i teraz, u siebie.

Camino Polaco Znak szlaku Jakubowego w lesie pod Dulnikiem Agnieszka Pocierznicka

Ostatni wrześniowy weekend wpłynął dość zasadniczo na zmianę moich pielgrzymich planów. Wybierałam się do Santiago de Compostela. To trzecie miejsce po Rzymie i Jerozolimie, których człowiek wiary powinien dotknąć. Zdawało mi się, że tylko wędrując po hiszpańskiej Galicji albo Portugalii, ale na pewno daleko stąd – na traktach tej prawdziwej, odwiecznej i oznakowanej symboliczną muszlą jakubową „drogi” uporam się z przeładowanym bagażem osobistych i zawodowych spraw oraz wszechmocnym czasem, który mi wybije za kilka dni pełne półwiecze. Plany moje się zmieniły, a to z powodu nieoczekiwanego zaproszenia na golubsko-dobrzyński fragment drogi. Camino Polaco? To pewnie zabawa, „ersatz” prawdziwej tajemnicy, jakiś spacerek po golubskim rynku i strachy na lachy z przebranymi Krzyżakami – to nie dla mnie – strata czasu...

Mieszkam na Opolszczyźnie, więc w miarę „rozreklamowane” fragmenty Drogi Św. Jakuba mamy i u nas, w okolicach Nysy, Głuchołaz, Kamienia Śląskiego, ale jakoś do głowy mi dotąd nie przyszło, aby poszukiwać w moich stronach drogi do grobu Apostoła.

            Paulo Coelho napisał: „Gdziekolwiek zapragniesz ujrzeć oblicze Boga, tam je zobaczysz”. Wioski, krajobrazy, cisza, jakiej już na co dzień nie ma wokół nas, towarzyszyły mi przez ostatnie kilometry dojazdu do Osady Karbówko. Tam Drogę Św. Jakuba pokonaliśmy raczej nietypowo, bo kajakami. Wiosłując nurtem Drwęcy, obserwując rajski krajobraz rezerwatu, uświadomiłam sobie, że Camino Polaco rzeczywiście istnieje tu i teraz, najpełniej. Przebiega przez miejsca ustronne, by u celu postawić na mej drodze ludzi, którzy tworzą rzeczy najprostsze a przez to największe, każąc mi z szacunkiem pochylić się nawet nad przepisami na...kiełbasę, jogurt, leguminę, dżem... z cukinii. W kujawsko-pomorskim paszporcie pielgrzyma wbito mi pierwszą pieczątkę, dokumentującą przebycie fragmentu średniowiecznej drogi do Santiago.

            Agnieszka Brzezińska, dyrektor Ośrodka Chopinowskiego w Szafarni, propaguje tutaj ideę sobotnich pielgrzymek lokalnymi odcinkami szlaku, wykłady, koncerty w miejscu, gdzie przebywał Fryderyk Chopin: powstało tu „Camino w Szafarni”. W Płonnem czaruje atmosfera XV-wiecznego kościoła św. Jakuba, który odwiedzają pielgrzymi, podążający Camino Polaco, wiodącym tędy od granicy litewskiej w Ogrodnikach przez Olsztyn, Gietrzwałd, Brodnicę po Toruń, Gniezno, Poznań. Płonne, niegdyś historyczna posiadłość rodu Dziewanowskich, to miejsce godne dłuższego przystanku: w Regionalnej Izbie Tradycji Marii Dąbrowskiej. Smak  miejscowej leguminy nie zmienił się tu od czasów autorki „Nocy i Dni”. Krzyżacki zamek w Golubiu-Dobrzyniu polecam zwiedzić zarówno nocą, jak i za dnia. Zarządza nim syn słynnego kasztelana Zygmunta Kwiatkowskiego, Piotr. Świetnie się prezentuje z perspektywy dachu „Va Bank”. Jak sama nazwa wskazuje, kiedyś był tu bank, a dziś – proponuję sprawdzić. A ten sernik...

             W rozpoczynającym się Roku Wiary warto rozejrzeć się wokół siebie, zwłaszcza jeśli nasze drogi do domów, do pracy, do rodzin i przyjaciół pokrywają się z odwiecznym szlakiem naznaczonym muszlą. I okazać się może, że ludzie na tych codziennych szlakach nam najbliżsi to bohaterowie podobnych wielkich dzieł jak Piotr Kwiatkowski, szefowa ośrodka w Szafarni, liderki z wiosek tematycznych, Ryszard Konopka, który nam te miejsca i ludzi na szlaku pokazał, lokalne Towarzystwo Jakubowe, charyzmatyczny Witold Karbowski, który zbudował najprawdziwszą wieś w zakolu Drwęcy i dał pracę setkom mieszkańców podupadłych wiosek i miasteczek od Torunia po Golub-Dobrzyń. Warto zatem w Roku Wiary odnaleźć bliżej siebie fragmenty drogi, która przedziwnie łączy ludzi pasji, wiary, prostoty, pokory. A tamto „prawdziwe” galicyjskie Camino zostawić na sam koniec.


 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Dostęp do treści jest ograniczony