Kolędują Małemu

Karina Grytz-Jurkowska

|

Gość Opolski 51-52/2012

publikacja 20.12.2012 00:00

Rodzina. Muzykę mają we krwi. Najpiękniej jest, gdy zjeżdżają się, by razem zagrać w święta.

 W święta cała rodzina spotyka się w rodzinnym domu. Gdy najmłodsi koncertują solo, inni słuchają lub śpiewają W święta cała rodzina spotyka się w rodzinnym domu. Gdy najmłodsi koncertują solo, inni słuchają lub śpiewają
Archiwum rodziny Nalewaja

Jeśli kto miłuje, ten śpiewa, mawiał święty Augustyn. W tej rodzinie nie tylko śpiewają, swoje uczucia wyrażają też melodią wydobywaną ze skrzypiec, akordeonu czy saksofonu. Dla najmłodszych gra na jakimś instrumencie to tylko kwestia czasu. Muzyka towarzyszy im, gdy rosną. Widok ojca, wujka czy kuzynki przy pianinie, z gitarą czy klarnetem jest dla młodszych naturalny. Na ćwiczenia poświęcają długie godziny, za to przy uroczystościach rodzinnych melodie płyną swobodnie. Kto nie gra, temu pozostaje śpiewanie.

Z pokolenia na pokolenie

– Wszystko zaczęło się od mojego dziadka Stefana z Brynicy. Był bardzo muzykalny, ale w tamtych czasach rodziców nie stać było na naukę w szkole muzycznej. Dziadek nauczył się więc sam grać na harmonijce ustnej, czyli „mundharmośce”. A babcia Stefania w szkole podstawowej grała na flecie – opowiada Maria Nalewaja. Oboje pragnęli kształcić swoje dzieci muzycznie. Swoją najstarszą córkę, Brygidę, wysłali na studium organistowskie do Opola. Dzięki temu Niewodniki miały wkrótce wykwalifikowaną organistkę. Odkąd wyszła za mąż i przeprowadziła się do Sławic, tam uświetnia grą nabożeństwa w kościele. Muzyczną pałeczkę przejęły ich dzieci. Syn Łukasz gra na klarnecie oraz na organach. Ukończył Studium Muzyki Kościelnej i nadal studiuje – muzykologię w Opolu, a prócz tego jest organistą. Córka Agatka wybrała skrzypce, ale gra także na oboju. Wybiera się nawet na Akademię Muzyczną do Wrocławia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.