Sabinka modliła się więcej

Andrzej Kerner

|

Gość Opolski 24/2013

publikacja 13.06.2013 00:00

Dziecko. Urodziła się w święto Aniołów Stróżów w roku 1974. Co robił jej Anioł Stróż 13 lipca 1983? Pofrunął z nią do nieba?

Sabinka Schűtz Sabinka Schűtz

Historię Sabinki Schűtz usłyszałem kilka lat temu. Dopiero jednak zbieg okoliczności, których początkiem stał się artykuł o niej w „Schweizerisches Katolisches Sonntagsblatt” (nr 7/2013), sprawił, że mogłem spotkać się z jej bliskimi.

Poranek

– Mogę zaświadczyć, że to był „anioł” w ludzkim ciele – mówi ks. Hubert Skomudek, proboszcz parafii św. Józefa w Opolu-Szczepanowicach w latach 1976–1991, który przygotowywał ją do I Komunii św. Sabinka była nadzwyczaj pobożną dziewczynką z tradycyjnej, katolickiej, śląskiej rodziny Schűtz z Wójtowej Wsi, która jest częścią parafii. Schűtzowie mieszkają w domu przerobionym przed wojną z cegielni na dom mieszkalny przez pradziadka Sabiny. Tutaj, w rodzinie Janiny i Ditera, przyszło na świat troje dzieci: Mariusz, Dariusz i jedyna córka. Do kościoła stąd niedaleko, kilkaset metrów, widać go z domu jak na dłoni. Dziewczynka była oczkiem w głowie i radością rodziców. – Ciągle chciała śpiewać. Miała 4 latka i już śpiewała po 3 zwrotki pieśni maryjnych. Była ze mną w domu. Jak gotowałam, sprzątałam i śpiewałam – to ona ze mną. I tak się uczyła. Była bardzo szczęśliwym dzieckiem, takim normalnym, przez płoty skakała, na drzewa wchodziła – mówi Janina Schűtz, mama. Z jednej strony szczęśliwe dzieciństwo w dobrej rodzinie: bracia (goniła ich do modlitwy – dorzuca ze śmiechem tata Diter),

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.