Szłam jak po dywanie z kwiatów

Justyna Mikrut z 6 niebieskiej

publikacja 13.08.2013 10:55

- Na pielgrzymim szlaku Pan Jezus obdarzył mnie Swoją obecnością. Szedł ze mną - opowiada Justyna Mikrut z Nysy, która nadesłała do redakcji wspomnienia z ubiegłorocznej pielgrzymki.

Szłam jak po dywanie z kwiatów 36. Piesza Pielgrzymka Opolska na Jasnej Górze Anna Kwaśnicka /GN

- Ale jesteś ogorzała, Justyna - tymi słowami przywitała mnie moja siostra. I zaczęła się głośno śmiać. Na szlak pieszej pielgrzymki do Częstochowy weszłam w zeszłym roku po raz pierwszy. Nie sama, bo z mężem. On także przebył tę drogę pierwszy raz. A zaczęło się od pragnienia. Chodziło ono za mną na rok przed wspomnianą pielgrzymką. Podzieliłam się tą myślą z mężem, a on entuzjastycznie się zgodził. Od tej chwili tak organizowaliśmy sobie plany wakacyjne, aby pielgrzymka była na czołowym miejscu.

Nie wyobrażałam sobie nie iść, pragnienie nie gasło, a podtrzymywaliśmy je wspólnie mówiąc sobie od czasu do czasu, że jeśli chodzi o lato, to przede wszystkim idziemy na pielgrzymkę do Częstochowy. W zasadzie to zawsze chciałam iść, ale nie miałam z kim, choć chyba jednak przede wszystkim tak bardzo tego nie chciałam, bo wtedy udałoby mi się.

To był naprawdę piękny czas, byłam uskrzydlona, pełna sił. Przemówiła do mnie taka forma rekolekcji w drodze, ponieważ generalnie ma tak, że lubię być w ruchu. Modlisz się, słuchasz wykładu, śpiewasz, rozmawiasz z ludźmi, tańczysz, rozmyślasz... Jest czas na wszystko.

Jeśli odpowiada Ci to, spróbuj. Nie musisz iść z kimś, ponieważ na pielgrzymce zaraz poznasz ludzi albo oni znajdą Ciebie. Ranna pobudka np. o 5.00, piękny wschód słońca, poranna Msza święta na czczo i wymarsz. Mmm... Albo wieczorne nabożeństwa, a po nich śpiew i taniec... Albo śpiewanie godzinek , gdzieś w szczerym polu... Obiad na polanie w słoneczne popołudnie.

Na drodze nie brakuje oznak życzliwości ludzi: kompot przy drodze, jabłka od gospodarzy, bywa, że ciasto, czekoladki.

Warto było podążyć za tym pragnieniem, bo Pan Jezus obdarzył mnie swoją obecnością na pielgrzymim szlaku, podczas Eucharystii, modlitwy, śpiewu. Tak, czułam Jego obecność. Szedł ze mną. Szłam chyba po dywanie z kwiatów, ponieważ nie dotyczyły mnie żadne takie uciążliwości, które niejednokrotnie odstraszają ludzi na starcie. Odciski? Pęcherze? Przetarcia? Bąble? Nic z tych rzeczy.

Zachęcam gorąco, aby dołączyć do swojego strumienia, czy to będzie nyski, czy opolski, czy jeszcze jakiś inny. Może w tym roku będzie bolało, nie wiem. Może będzie lać? Nie wiem, ale jestem przygotowana, na tyle, na ile mogę. Dobre buty, najlepiej więcej niż jedna para sprawdzonych butów, entuzjazm, który sprawi, że nim napędzony nie zauważysz, że Częstochowę już masz za plecami, a zbliżasz się do Zakopanego.

Z perspektywy minionego roku widzę w moim życiu owoce tego wędrowania, zarówno w rodzinie, małżeństwie, rodzicielstwie, ale przede wszystkim w wierze. Nie zeszłam z tego szlaku, ale starałam się kontynuować go uczestnictwem w codziennej Mszy świętej (najczęściej o 6.15), poszerzoną modlitwą, no i cóż – idziemy z mężem w tym roku znowu na Jasną Górę. Nie chcemy mieć innego wyjścia.

I jeszcze jedna refleksja - pielgrzymka skupia rozmaitych ludzi. Można zaobserwować to w drodze. I tak, jak w życiu, które możemy nazwać także drogą czy pielgrzymką, tak i na pielgrzymce dopadają nas pokusy i grzechy. I ulegamy różnym pokusom lub nie, bądź nabieramy doświadczeń na przyszłość. Jednak Bóg - niezależnie od tego, czy Jego obraliśmy sobie za pierwszy i nadrzędny cel pielgrzymki - może obdarować nas, dosłownie zachwycić swoją miłością pomimo naszej niekiedy beznadziejności i grzeszności.

I to jest niebywałe. To jest właśnie miłość.

Wspomnienia z pielgrzymki nadesłała Justyna Mikrut z Nysy

Od Redakcji: Nie wyobrażasz sobie sierpnia bez pieszej pielgrzymki na Jasną Górę? Przeżyłeś w drodze coś, co zmieniło Twoje życie? Zachęcamy do podzielenia się z innymi świadectwem i wspomnieniami z minionych pielgrzymek. Więcej informacji - TUTAJ