Bez trudności nie byłoby pielgrzymki

ana

publikacja 28.08.2013 08:51

Już 34. raz - rok w rok - pielgrzymowała na Jasną Górę Maria Żwadło z Landzmierza w parafii Cisek.

Bez trudności nie byłoby pielgrzymki Maria Żwadło z Landzmierza (w środku) pielgrzymowała do Matki Bożej po raz 34. Na zdjęciu w otoczeniu córek, wnuków i przewodników 6 pomarańczowej Anna Kwaśnicka /GN

– Teraz jest znacznie łatwiej pielgrzymować niż przed laty. Są dużo lepsze warunki spania, zaopatrzenia. Nie ma problemów ze świeżym jedzeniem. Kiedyś do Częstochowy donosiło się spleśniały chleb – opowiada siostra Maria Żwadło z 6 pomarańczowej, która w tym roku do Matki Bożej pielgrzymowała z dwiema córkami Urszulą i Bernadetą, a także trzema wnukami.

– To prawda, że kiedyś pielgrzymowało więcej osób, ale część z nich to byli turyści. Dziś ci, którzy idą, wiedzą po co to robią. Dzięki temu jest inny duch pielgrzymki – zauważa Maria Żwadło. Mówi, że pielgrzymowanie tak bardzo wciąga, że nie potrafi nie iść. – Są pęcherze, są otarcia, ale to trzeba znieść. Nagrzeszyło się, to trzeba pocierpieć – uśmiecha się. Idzie zawsze o własnych siłach z przodu grupy. – Jestem babcią całej grupy. W 6 pomarańczowej wszyscy mnie znają, a ja jestem z nimi bardzo zżyta – dopowiada.

Panią Marię do pielgrzymowania zachęciły siostry, które, gdyby w tym roku poszły, byłby to ich 35. raz. Z kolei pani Maria zachęciła swoje córki. I tak rodzinne pielgrzymowanie kwitnie. – W tym roku idę z intencją o szczęśliwe rozwiązanie dla wnuczki – mówi pani Maria i dopowiada: – Zachęcam każdego, żeby spróbował pójść pieszo na Jasną Górę. To wspaniałe przeżycie duchowe.