Tobie ja żyję, Tobie umieram!

Andrzej Kerner

publikacja 12.10.2013 19:11

Święto w domu św. Karola w Koźlu: poświęcenie kaplicy i pierwsze w historii domu bierzmowanie.

Tobie ja żyję, Tobie umieram! Mieszkańcy domu św. Karola przyjęli sakrament bierzmowania Andrzej Kerner /GN

Tak spontanicznie, głośno i przejmująco śpiewanej pieśni dawno na żywo nie słyszałem. – Jezu Twój jestem, w życiu i przy śmierci! – śpiewało gromko dwunastu  mieszkańców domu św. Karola w Kędzierzynie-Koźlu, którzy dzisiaj (12 października) przyjęli z rąk bp Pawła Stobrawy sakrament bierzmowania.  - To pierwsze bierzmowanie w historii domu św. Karola – mówi s. Michaela Walczak CSSE. Dom założony przez elżbietanki w Koźlu ma już 101 lat, a od lat 60. ubiegłego wieku jest domem opieki dla upośledzonych umysłowo. Obecnie mieszka tu 53 chorych, którymi opiekują się siostry elżbietanki oraz 30 osób personelu świeckiego.

- Przyjechałem przede wszystkim po to, żeby się razem z wami modlić – powiedział bp Paweł Stobrawa. – Ewangelie bardzo często pokazują nam Pana Jezusa wśród chorych. A najwięcej cudów jakie Pan Jezus dokonał to były uzdrowienia – mówił ksiądz biskup w kazaniu. Podziękował serdecznie pracującym w domu św. Karola siostrom  i paniom. – Dziękuję za to co czynicie dla tych, którzy sami sobie pomóc nie mogą. Zdaję sobie sprawę, że czasami może być trudno, że mogą rodzić się pytania – mówił.

Uroczystość bierzmowania była połączona z poświęceniem odnowionej kaplicy św. Karola Boromeusza (ławki, podłoga, sedilia) oraz nowego ołtarza. Po Mszy św. s. Justyna Kołodziejczyk CSSE, dyrektor Domu św. Karola oprowadziła księdza biskupa i księży z kozielskiej parafii po domu opieki. – Chcę, żeby podopieczni mieli tu wszystko czego potrzebują. Jeździmy na dalekie wycieczki: byliśmy w Rzymie, w Skandynawii, przeszliśmy Skalne Mesto. Staram się, żeby tu było pięknie, kolorowo – mówiła siostra oprowadzając po nowocześnie wyposażonym podziemiu rehabilitacyjnym, w którym obok bajkowej sali doświadczania świata jest m.in. jacuzzi. – Ale i tak widzę, że najbardziej rozwijają się dzięki czułości i miłości – podkreśliła s. Justyna.