Nie ma jak schola!

kgj

publikacja 08.04.2014 01:13

Schola "Callunae Domini" z Wrzosek, „Cantare Cordis” z Domecka i "Cantus Mirabilis" ze Starych Budkowic to laureaci tegorocznej Wrzosoli.

Nie ma jak schola!   Na najlepszych wykonawców czekały puchary... Karina Grytz-Jurkowska/ GN -To, co słyszeliśmy podczas dzisiejszej Eucharystii i przeglądu pokazuje, że czas poświęcony Bogu nigdy nie jest zmarnowany. Prócz tego, że ocenialiśmy jako jury, byliśmy też życzliwymi odbiorcami, mając na uwadze warunki pracy poszczególnych zespołów - zwłaszcza wiejskich, gdzie komunikacja jest różna, dzieci dojeżdżają do szkół, wracają późnym wieczorem. Zwracaliśmy uwagę na emisję głosu, sposób prezentacji, na całokształt pracy, interpretację i aranżację muzyczną. Oczywiście trzeba ciągle podnosić poziom wykonania, ale u niektórych widzieliśmy już duże doświadczenie i piękną emisję głosu, świetne aranżacje i wykonanie niełatwych przecież utworów - podkreślał juror tegorocznej Wrzosoli, o. Nikodem Kilnar, Krajowy Duszpasterz Muzyków Kościelnych. W wyborze najlepszych pomagały mu Brygida Tomala z Gliwic i Gabriela Czurlok z Opola, organistki oraz nauczycielki w diecezjalnych instytutach muzyki kościelnej.

Podczas XII Przeglądu Scholi Liturgicznych we Wrzoskach wystąpiło dziewięć zespołów. Jedni dopiero debiutowali inni biorą udział od pierwszej edycji.

- Nasza schola istnieje od 1999 roku a we Wrzosoli uczestniczymy od początku, tylko skład się zmienia. W tamtych czasach było łatwiej, bo nie było tyle innych atrakcji, komputerów, komórek itd. Dzieciaki chciały śpiewać, były dłużej niż teraz. Żeby dziś założyć scholę potrzeba kogoś, kto to pociągnie i zachęci dzieci do udziału, zbierze je razem. Trzeba pokazać, że taka muzyka ma swoje miejsce w kościele, ale też że można śpiewać coś innego, poza Mszą św. - mówi Bernadeta Malik, organistka i opiekun scholi ze Starych Budkowic.

Podkreśla, że ważnym zadaniem scholi jest dziś wychowywanie młodych, uczenie ich zachowania i bycie z nimi, jeśli przeżywają różne problemy rodzinne.

- Śpiewamy podczas różnych uroczystości parafialnych, mamy kilka koncertów, czasem gdzieś wyjeżdżamy, także na wycieczkę czy basen. Przed takimi imprezami motywacja do śpiewania jest duża i frekwencja wzrasta, na co dzień bywa różnie, trudno zebrać się razem. A śpiew chorałowy, choć trudny, w małych dawkach jest dla dzieci atrakcją i bardzo szybko się go uczą - dodaje.

Nie ma jak schola!   Tym razem poszczególne schole mogły zaprezentować swoje umiejętności Karina Grytz-Jurkowska/ GN O tym, że założenie scholi jest nadal możliwe świadczą debiutanci.

- Prowadzę scholę od trzech lat, ale dopiero teraz byliśmy gotowi, by przyjechać na przegląd. Dzieci musiały przygotować utwory bardziej liturgiczne, bo do tej pory śpiewały raczej młodzieżowo-dziecięce. Przygotowania trwały ok. 3 miesięcy. U nas schola powstała z mniejszej, ok. 10-osobowej grupy, teraz mamy ok. 40 osób w składzie, w tym 3 chłopców. Są w niej przedszkolaki i starsze dzieci - mówi Aniela Jeleniewicz, opiekunka scholi z parafii Przemienienia Pańskiego w Opolu. Młodym scholistom towarzyszył także ks. Zygmunt Nagel.

- W scholi jest fajnie. A jak ksiądz nas nauczył wymawiać te słowa po łacinie to już nie jest trudno - opowiadają o wykonywanych utworach Basia Rataj i Justyna Konopka.

Schola liturgiczna w Oleśnie ma już swoją tradycję, istnieje już ponad 12 lat.

- Raz dzieci jest więcej, to znów ubywa. Od tego roku szkolnego pojawiła się nowa dyrygentka, która uczy też muzyki, więc zna dzieci. Namówienie do udziału to jedno, trudniej je utrzymać. Duża w tym zasługa naszego wikarego, ks. Marcina, opiekuna ministrantów i scholi. Wkłada tyle zaangażowania, sił, pieniędzy i czasu, organizuje wycieczki, sprawia, że to nie tylko śpiew, ale i formacja - opowiada Krystyna Hower, opiekun oleskiej scholi.

- Bardzo pomaga, jeśli opiekunem scholi jest nauczycielka, bo ma z dziećmi regularny kontakt. Jeśli ją lubią, to po prostu przychodzą. Muszą się czuć potrzebne, lubić się między sobą. To najłatwiej osiągnąć przez docenianie ich, wspólne wyjazdy. Schola jest bardzo ważna, szkoda, że tak mało parafii ją ma. Nawet jeśli ich śpiew nie jest jeszcze na najwyższym poziomie, to dzieci gromadzą się przy kościele, modlą się, uczą - podkreśla ks. Marcin Adamiec.

- Z wielkim wzruszeniem słuchaliśmy tych grup. Schole mają swoje miejsce w przestrzeni liturgicznej w Kościele. Ich śpiew jest przede wszystkim proklamowaniem Słowa Bożego, nie jest tylko dodatkiem do liturgii, ale stanowi jej integralną część. Animują piękny śpiew, pomagają organiście. A śpiew dzieci jest najpiękniejszy. Zachęcam bardzo duszpasterzy i organistów do zakładania scholi, wspierania i rozwijania istniejących - podsumował o. Nikodem Kilnar.

Specjalne podziękowania otrzymała Bernadeta Malik, organistka i opiekun scholi ze Starych Budkowic za pomoc w przygotowaniu oprawy muzycznej podczas ogólnopolskiej pielgrzymki muzyków kościelnych na Jasną Górę. Gorące brawa zdobył też gospodarz imprezy, ks. Hubert Łysy, który zaproponował ciekawe "oscarowe" innowacje na przyszłoroczną edycję.