Jubileusz. Opolska szkoła organistowska obchodzi w tym roku czterdziestolecie istnienia. Ta placówka to nie tylko nuty i instrumenty, ale przede wszystkim ludzie.
Piotr Rosiak z parafii św. Michała Archanioła w Opolu jest na trzecim roku. Sporo godzin spędza przy organach, grając pod okiem Teresy Ramoli
Karina Grytz-Jurkowska /GN
Jan Paweł II, będąc na Śląsku, zachwycał się gromkim i nabożnym śpiewem mieszkańców regionu. Jakość tego śpiewu i gry organowej od czterech dekad podnosi szkoła organistowska, obecnie funkcjonująca jako Diecezjalny Instytut Muzyki Kościelnej (DIMK).
Między chórem a zakrystią
Pomysł zorganizowania trzyletniego kursu organistowskiego zatwierdził w 1974 roku bp Antoni Adamiuk. Rozpoczęło go kilkadziesiąt osób, do końca wytrwało 6 osób. Do dyspozycji były tylko katedralny chór i zakrystia. Po roku za sprawą bp. Franciszka Jopa inicjatywa ta uzyskała status Ośrodka Kształcenia Organistów w Opolu, jednak utarła się nazwa „szkoła organistowska”. Jednym z założycieli i pierwszych nauczycieli był, uczący do tej pory, znany opolski organista Alfred Bączkowicz. – Było trudno. Lekcje z pianinem były w zakrystii, dopiero później przenieśliśmy się do domu katechetycznego. Cieszyliśmy się, gdy udało nam się zdobyć z kościoła w Zagwiździu fisharmonię napędzaną siłą mięśni i zamontować w niej silnik. Na początku prowadziliśmy tę szkołę z ks. Helmutem Sobeczką – wspomina wykładowca.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.