Sercem był w naszej diecezji

Gość Opolski 30/2014

publikacja 24.07.2014 00:00

Mija rok, odkąd odszedł ceniony uczony, wzorowy kapłan i dobry człowiek.

Nagrobek księdza profesora przedstawia zamkniętą książkę  – modlitewnik, brewiarz czy też zamknięty już dorobek naukowy Nagrobek księdza profesora przedstawia zamkniętą książkę – modlitewnik, brewiarz czy też zamknięty już dorobek naukowy
zdjęcia Andrzej Kerner /Foto Gość

Odszedł 30 lipca 2013 roku. Pogrzeb odbył się 5 sierpnia w Chróścicach, gdzie urodził się w 1931 roku. Święcenia kapłańskie przyjął 20 czerwca 1954 r. w Opolu. Po nich pracował jako wikary w Prudniku, Zabrzu i Opolu. W 1959 r. został mianowany proboszczem w Zalesiu Śląskim. Od 1972 r. był proboszczem w Rudnie.Był cenionym naukowcem. Wykształcenie zdobywał w Krakowie, gdzie zdobył tytuł doktora teologii, i w Wiedniu, skąd wrócił jako doktor filozofii. Przez wiele lat ks. prof. Kijowski wykładał filozofię w seminarium w Nysie. Pracował także w opolskiej filii KUL – u. W 1990 r. pojechał do pracy duszpasterskiej w Niemczech. – Miłość do Chrystusa i do Kościoła zafascynowała go, kiedy (...) zdecydował się zostać kapłanem – mówił ks. prof. Janusz Czerski w kazaniu podczas jubileuszu 50.  rocznicy święceń kapłańskich ks. Kijowskiego. – Były to czasy, w których nie można było oczekiwać kariery w kapłaństwie. Czasy inwigilacji i ograniczania wszelkiej inicjatywy i pracy Kościoła. Ale dla ks. Ryszarda był to czas owocnej i urozmaiconej pracy duszpasterskiej w Kościele – dodał.•

Wspomnienie

Sercem był w naszej diecezji   Ks. Joachim Kroll

– Ksiądz profesor był na bieżąco ze współczesną filozofią i teologią. Wielu uczonych kontaktowało się z nim i różne wydawnictwa naukowe prosiły o jego recenzje. Przy swej wielkości naukowca potrafił kapłańsko zjednać sobie zwykłych rolników, którzy przyjeżdżali po niego z daleka, do swego „farmerskiego” kościółka. Jasno, odważnie, w duchu szacunku i troski o nich potrafił wytwarzać niezwykłą, wręcz rodzinną atmosferę. Dlatego mówili, że to jest ich ksiądz. Sercem był w naszej diecezji. Wciąż szukał jakichkolwiek wiadomości o jej życiu, czy to z prasy, internetu, czy spotkań z krewnymi, znajomymi, a szczególnie od odwiedzających go obecnych wykładowców i biskupów. Miał w swoim domu pokój urządzony na podobieństwo kaplicy. Tam codziennie z minutową dokładnością i z wielkim namaszczeniem odprawiał Mszę św. Wielki kapłan – zewnętrznie filozoficznie krytyczny, a w środku upadający na kolana przed Tajemnicą... Życie jego i jego rodziny było pełne cierpień, krzyży i niedostatków (wojna, lata powojenne ), a na koniec dane mu było straszliwe cierpienie spowodowane przez raka. Myślę, że był to okres, kiedy jego mądrość ludzka, uczciwie zdobyta przez całe, pracowite życie, przerodziła się w mądrość w rozumieniu biblijnym. To cierpienie oczyściło go zupełnie i uczyniło prawdziwie wielkim. Z tym bogactwem stanął przed Bogiem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.