Niekompatybilny multipleks

Ks. Tomasz Horak

Multipleks to przecież przeplatanie się wielu wątków, tematów, ocen, przekonań, postaw. A ten przeplot jest tak złożony i splątany, że przestajemy się rozumieć.

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Zapomnieliśmy o multipleksie. Telewizory i dekodery beznamiętnie się dostosowały. Mnie słowo „mulitipleks” kojarzy się jakoś poza nurtem telewizyjnym. Już tłumaczę. Otóż część naszego społeczeństwa, jak planety wokół słońca, krąży myślami, komentarzami, ocenami wokół tematu nowego (?) rządu. W tematach są podtematy – czyli poszczególni ministrowie i cały ten polityczny, trochę odgrzany bigos. Jeszcze kilka tygodni i zapomnimy o wszystkim, tak jak zapomnieliśmy smoleńsko-moskiewskie kłamstwa ówczesnej pani minister, awansującej o kolejny stopień. Czy to jednak źle, że tyle umysłów jest zaprzątniętych problematyką polityczną? Przeciwnie, to jest potrzebne. Gorzej, gdy zapada głuche milczenie. Czy to z obawy przed myślącymi inaczej, czy z pospolitego lenistwa.

A tu z drugiej strony podsuwa się nam temat inny. Papież Franciszek prosi o modlitwę przed synodem na temat rodziny! Ta prośba przekłada się na konkretne propozycje i modlitewne akcje proponowane przez biskupów, duszpasterzy, przez katolickie media. Różańcowa modlitwa w tychże intencjach. Dzieci za rodziców, rodzice za dzieci i w ogóle w obronie rodziny. A jest tysiąc powodów, by bić na alarm. Już nie tylko epidemia rozwodów, ale ignorowanie jakiejkolwiek potrzeby instytucjonalizowania związku, który historia rodziną zwała. Chrzciłem ostatnio troje dzieci, co w mojej wymierającej parafii stanowi już tłum niemowlaków. Z tego tłumu cała trójka z nieformalnych, bardziej czy mniej nieposkładanych związków. Broniący etosu rodziny nie mogą pojąć tych, dla których rodzina stała się prywatnym tworem bez odniesienia zarówno do społeczeństwa jak i do Boga. Ci tamtych pierwszych w ogóle nie zauważają. A jeśli już, to najczęściej po to, by ich zacofanymi uznać.

Zza winkla czai się kolejny potwór czyli „Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”. Jakoś mniej o tym słychać, choć jestem przekonany, że tu chodzi o bardzo przemyślane demontowanie nie tylko fundamentów społecznego życia lecz esencji człowieczeństwa. I o takie rozmycie moralności, by nic nie było ani dobre, ani złe. To jakie? Odchodzące w niebyt?

W tym przeglądzie narzucających się tematów dotknąłem tylko kilku. A i one wystarczają, żeby... Po pierwsze – żeby samemu zgubić się zarówno w gąszczu problemów ważnych i mniej ważnych, tracąc wszelką orientację. Zostaje albo iść przez mgłę, albo zatrzymać się i okopać na jakiejś tam pozycji, byle do jutra. A to nonsens. Po drugie zaś – wystarczające, by wpaść w sidła tego rozregulowanego i rozregulowującego multipleksu. Bo multipleks to przecież przeplatanie się wielu wątków, tematów, ocen, przekonań, postaw. A ten przeplot jest tak złożony i splątany, że przestajemy się rozumieć. Próbowaliście się dogadać kiedyś z Węgrem? Zaręczam, że z nim łatwiej, niż z dwojgiem młodych, którzy życie usiłują wspólnie układać, ale „żadnych ślubów, proszę księdza!” To cytat. W multipleksie życia znaleźliśmy się na zupełnie niekompatybilnych pasmach. Zero porozumienia, gorzej – zero kontaktu. A jednak nasze drogi się krzyżują. Przypadkiem? Czy za boskim zrządzeniem jako zadanie dla nas? Trudne zadanie. I nie wolno przed nim się zamknąć w jakiejś wydumanej, spokojnej twierdzy. Tymczasem bywa, że sami takie twierdze budujemy.