Zaczęło się w stajni

Andrzej Kerner

|

Gość Opolski 51-52/2014

publikacja 18.12.2014 00:00

Spalił im się dom, ale w święta będą gościć kilkuset ludzi.

Barkowicze układają bele słomy w stodole Barkowicze układają bele słomy w stodole
ANDRZEJ Kerner/Foto Gość

Jak niemal za każdym razem, tak i dzisiaj rano na podwórzu folwarku Kaczorownia wita mnie uśmiechnięty i patrzący szeroko otwartymi, jakby lekko zdziwionymi oczami, Bodzio. Jest gotowy do drogi rowerem do Strzelec Opolskich, gdzie bierze udział w warsztatach terapii zajęciowej. – Jadę do roboty. Robotę mam, wiesz – mówi. Podbiega Saba, domowy owczarek niemiecki, i też się wita.

Pogorzelcy i dwa garnitury

W dawnym folwarku swoje miejsce ma „Barka”, wspólnota byłych bezdomnych, więźniów i ludzi zepchniętych na margines, z którymi mieszka i którym przewodzi ks. Józef Krawiec. Folwark, który był w ruinie, własnymi siłami odbudowali, remontowali przez lata. W październiku w wyremontowanej 2 lata temu części poddasza jednego z dwóch budynków mieszkalnych wybuchł pożar, który w kilka minut strawił cały dobytek mieszkańców, w tym pokoik ks. Krawca. Zostali nawet bez szczoteczki do zębów. Bodzio śpi teraz na korytarzu, pozostali mieszkańcy dokwaterowali się do innych barkowiczów w drugim domu i w „Barce” w Błotnicy Strzeleckiej – w folwarku Doryszew. Ale remont spalonego poddasza postępuje wyraźnie. Gotowe są już ściany, wkrótce gotowa będzie więźba dachowa, na święta Bożego Narodzenia być może całość będzie już przykryta blachą. Ksiądz Józef Krawiec widzi realną szansę, by mieszkańcy wprowadzili się do odbudowanego poddasza już na wiosnę (marzec–kwiecień). Bez pomocy z zewnątrz i bez pracy samych mieszkańców nie byłoby to możliwe.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.