Czy historia Kościoła może być pocieszeniem w trudnych sytuacjach?

Andrzej Kerner

publikacja 21.01.2015 18:21

Jedno pytanie do ks. prof. Kazimierza Doli.

Ks. prof. Kazimierz Dola Ks. prof. Kazimierz Dola
Andrzej Kerner /Foto Gość

Podczas uroczystości wręczenia ks. prof. Kazimierzowi Doli księgi pamiątkowej przygotowanej z okazji 80. rocznicy jego urodzin zadałem solenizantowi, znakomitemu historykowi Kościoła, jedno pytanie:

Czy historia Kościoła jest nie tylko nauczycielką, ale też pocieszycielką, w tym sensie, że w trudnych sytuacjach w Kościele można przywołać jakieś historyczne doświadczenie i stwierdzić z ulgą: „dawniej było gorzej”?

Ks. prof. Kazimierz Dola:  Historia Kościoła jest dla samego Kościoła współczesnego także ogromnym obciążeniem. Wielu ludzi, którzy od Kościoła odchodzą przytacza wydarzenia z historii: to miało miejsce w Kościele 10 lat temu, 50 lat temu czy nawet sięgają tysiąca lat wstecz. Pierwsze pytanie jakie zadają: a co z inkwizycją? Zwłaszcza przy dzisiejszym podkreślaniu znaczenia wolności niemal jako wartości absolutnej;  przed wszystkimi innymi wartościami jest najpierw wolność, wolność słowa, wolność wypowiedzi. Choćby aktualne wydarzenia we Francji i protesty, które – można by tak to odebrać – są nie tyle przeciw zbrodni, która się dokonała, ale przeciwko targnięciu się na wolność wypowiedzi. Tak więc historia Kościoła jest niewątpliwie ciężarem, który nosimy i do którego musimy się przyznać, bo my jesteśmy tym samym Kościołem, który był 2 tysiące lat temu, który był tysiąc lat temu.

Równocześnie historia Kościoła jest czymś co bardzo podnosi na duchu: ślady działania Boga w wielu, wielu okresach historycznych są niezaprzeczalne. Choćby okres potrydencki: okres wielkiego rozkwitu religijności, budownictwa kościelnego, rozwoju sztuki sakralnej. Jeśli sięgnie się do szczegółów i zobaczy się, że Sobór Trydencki rozpoczynało raptem 36 biskupów z całego świata katolickiego, europejskiego wówczas (bo Ameryka jeszcze się wtedy nie liczyła) i zobaczy się z jakim trudem ten sobór zwoływano na sesje, raz i drugi – widać wprost działanie Boga.

Była to odpowiedź Kościoła katolickiego na tragedię odchodzenia całych narodów, m.in. Anglii, krajów skandynawskich, poszczególnych landów niemieckich. Mieliśmy wtedy odchodzenie całych wielkich społeczności od wspólnoty kościelnej i to z argumentacją, że odchodzą ci najlepsi, najbardziej prawi, zgorszeni tym, co w Kościele katolickim się dzieje. A tymczasem w Kościele katolickim odpowiedzią jest cała grupa wielkich świętych, i to na każdym odcinku: działania duszpasterskiego, charytatywnego, życia kontemplacyjnego, piśmiennictwa. To jest ogromna pociecha, że Pan Bóg czuwa nad Kościołem i ten palec Boży widać – zwłaszcza w tych trudnych okresach. Myślę, że i w dzisiejszym okresie - jednak trudnym dla Kościoła - Bóg w Kościele działa.