Po tysiąckroć: Christos woskriesie!

Andrzej Kerner

publikacja 12.04.2015 13:00

Paschalna noc w cerkwi prawosławnej w Kędzierzynie-Koźlu.

Po tysiąckroć: Christos woskriesie!   Przed wejściem do cerkwi, podczas procesji, która rozpoczęła jutrznię paschalną Andrzej Kerner /Foto Gość  Prawosławni chrześcijanie z Kędzierzyna-Koźla i okolic po raz pierwszy świętowali Wielkanoc w swojej nowo poświęconej cerkwi. Kościoły tradycji wschodniej inaczej obliczają datę Wielkanocy, w tym roku wypadła ona o tydzień później niż w Kościele katolickim (w ubiegłym roku daty się zbiegły).

Cerkiewka stojąca naprzeciw rzymskokatolickiego kościoła parafialnego pw. św. Mikołaja rozbłysła światłem godzinę przed północą 11 kwietnia , kiedy rozpoczęło się nabożeństwo „połunosznicy”.

- To jeszcze nie jest nabożeństwo paschalne. To jakby pożegnanie Chrystusa - tłumaczył ks. mitrat Stanisław Strach, proboszcz kędzierzyńskiej parafii prawosławnej pw. Ikony Bogurodzicy Wszystkich Strapionych Radości.

Na koniec tego nabożeństwa płaszczenicę, materię z wizerunkiem zmarłego Chrystusa ułożoną w centrum cerkwi na stoliku zwanym „świętym prestołem” i tworzącym w ten sposób symboliczny Grób Pański, wniesiono przez carskie wrota na ołtarz.

O północy procesją przy cerkwi rozpoczęła się jutrznia paschalna („zautrienia”). Ksiądz zrobił krzyżem znak krzyża na drzwiach cerkwi, która po otwarciu rozjaśniała światłem.

Miejsce płaszczenicy na środku cerkwi zajęła ikona zmartwychwstania. Po raz pierwszy rozbrzmiało trzykrotne wezwanie celebransa do wyznawania wielkanocnej radości: „Christos woskriesie!” (Chrystus zmartwychwstał!), któremu głośno odpowiadał chór wiernych „Woistinu woskriesie!” (Prawdziwie zmartwychwstał!).

Jeszcze wielokrotnie ks. Strach podczas jutrzni i liturgii eucharystycznej wychodził przed carskie wrota by wołać „Christos woskriesie!”, a wierni - mimo wzrastającego zmęczenia - odpowiadali gromko. Także czteroosobowy chórek pod wodzą brata Andrzeja („w cywilu” - lekarza) co rusz intonował troparion (hymniczny refren) „Christos woskriesie iz miertwych”.

W czasie wielkanocnego nabożeństwa prawosławnego nie ma kazania, śpiewana była za to homilia wielkanocna św. Jana Chryzostoma. Ewangelię ks. Strach odśpiewywał w języku cerkiewnosłowiańskim (zbliżonym do rosyjskiego, ukraińskiego i bialoruskiego) , greckim, niemieckim, polskim i czeskim. Po raz ostatni „Christos woskriesie!” zabrzmiało na dziesięć minut przed trzecią nad ranem - po poświęceniu pokarmów, które wierni przynieśli w koszyczkach do cerkwi.

W nabożeństwie uczestniczyło około czterdziestu prawosławnych, z różnych stron woj. opolskiego, a także z Raciborza.

Po tysiąckroć: Christos woskriesie!   Nabożeństwo trwało do trzeciej nad ranem Andrzej Kerner /Foto Gość Jak poinformował zebranych ks. Strach na nabożeństwie byli ludzie pochodzący z Rosji, Ukrainy, Białorusi i Mołdawii.

W nabożeństwie paschalnym uczestniczył także ks. Łukasz Libowski, wikariusz parafii św. Mikołaja, którego prawosławny proboszcz przywitał i złożył mu oraz wspólnocie katolickiej życzenia wielkanocne.

- To naturalne, że tu jestem, chcę przeżywać radość wielkanocną razem z nimi. Żyjemy w zgodzie i przyjaźni z księdzem mitratem i całą wspólnotą prawosławną - powiedział ks. Libowski.