Nadodrzańskie déjà vu

ak

publikacja 20.05.2015 08:50

Nieśmiertelna potęga czwartej władzy: "Otóż obecnie butelki od klienta nie wyciągnie".

Nadodrzańskie déjà vu Fragment rzeczonego pisma "Trybuny Odrzańskiej" do UMiG w Brzegu Andrzej Kerner /Foto Gość

Noc Muzeów jak zwykle pełna była wrażeń, ale jednym rarytasem postanowiłem podzielić się z Czytelnikami osobno. Archiwum Państwowe i Muzeum Polskiej Piosenki w żartobliwym stylu odtwarzały klimat PRL. Moją uwagę – z dość zrozumiałych względów: aberracja zawodowa! - przykuł jeden dokument. List Działu Łączności z Czytelnikami „Trybuny Odrzańskiej” – dziennika PZPR” do Urzędu Miasta i Gminy w Brzegu. Pismo datowane na 10 czerwca 1981 r. (data wpływu: 15 czerwca). U góry adnotacja odręczna – o ile dobrze odcyfrowuję – „Odpisać Trybunie natychmiast”. Cytuję w całości.

Urząd Miasta i Gminy w Brzegu

Wydział Handlu i Usług

Zgłosił się do nas jeden z czytelników i poinformował, że od paru dni obowiązuje w Brzegu zarządzenie, że mleko można kupować tylko wówczas kiedy ma się butelkę na wymianę. Podyktowane zostało ono na pewno tym, że stale brakuje opakowań i to hamuje produkcję mleka. Zarządzenie to ma jednak skutki jakich nie przewidzieli autorzy. Otóż obecnie butelki od klienta nie wyciągnie. Kiedy bowiem człowiek zjawi się z nią w sklepie, a mleka nie zastanie to będzie się z nią nosił po całym mieście, nawet przez dłuższy czas, aż wreszcie gdzieś mleko kupi, a z nim następną butelkę na wymianę. Kiedyś, gdy mleka zabrakło sprzedawał w sklepie butelkę i odchodził od lady. Tak, czy inaczej oprócz kłopotów zarządzenie niewiele przyniosło.

Uprzejmie prosimy o zainteresowanie się tym problemem.

Łączymy pozdrowienia

(pieczęć podłużna: Kierownik Działu Łączności z Czytelnikami – Red. XX. , podpis nieczytelny)

O dalszych losach interwencji i jej skutkach nic mi więcej nie wiadomo.

Trzeba przyznać, że dzisiaj - z punktu widzenia technologii mediów - sprawa byłaby jednak zacznie prostsza. Wrzuciłoby się skargę klienta do internetu, dorzuciło chwytliwy i bałamutny tytuł, a komentatorzy i hejterzy internetowi roznieśliby władze gminy w przysłowiowy puch. Po dwóch dniach skruszony burmistrz prawdopodobnie odwołałby zarządzenie (na Twitterze). I to jest postęp, to jest nowoczesność, to jest to, o co nam chodziło, i o co walczyli my oraz nasi waleczni przodkowie.

Ja tylko pytam grzecznie: a co z brakującymi butelkami, symbolem spraw wiecznie nierozwiązywalnych?!