Czas przebaczenia nadejść musi

Andrzej Kerner

publikacja 12.07.2015 16:58

W Niemysłowicach upamiętniono ofiary pogromu dokonanego 70 lat temu przez nacjonalistów ukraińskich w Puźnikach.

Czas przebaczenia nadejść musi Składanie kwiatów przed obeliskiem w Niemysłowicach Andrzej Kerner /Foto Gość

93 nazwiska mieszkańców Puźnik (powiat Buczacz, woj. Tarnopol) upamiętnia tablica w przedsionku kościoła św. Anny w Niemysłowicach, którą dzisiaj (12 lipca) pobłogosławił  bp Jan Bagiński.  Mieszkańcy Puźnik  po wojnie w wagonach „węglarkach” musieli wyjechać z rodzinnych stron i zamieszkali w dwóch miejscowościach: w Ratowicach k. Wrocławia i w Niemysłowicach k. Prudnika.

Bp Bagiński poświęcił pomnik, który postawiono przed niemysłowickim kościołem. Upamiętnia on ofiary pogromu w Puźnikach i „innych Polaków z Kresów Wschodnich, poległych, zamordowanych i zamęczonych w latach 1939-45, których bliscy przybyli na ziemię śląską i tu znaleźli swój dom”.

- Trzeba mówić prawdę o tych faktach. Bez prawdy nie ma przebaczenia. Dobrze, że po wielu latach milczenia jest teraz o tym tyle mowy, opisów, zbierania faktów i budowania pomników – mówił bp Jan Bagiński, który jako dziecko niemal cudem (Bagińskich ostrzegł przyjaciel rodziny – Ukrainiec) uciekł z rodziną przed rzezią w rodzinnej wsi Kamionka.

Czas przebaczenia nadejść musi   Bp Jan Bagiński pobłogosławił tablicę upamiętniającą mieszkańców Puźnik, którzy zginęli w pogromie Andrzej Kerner /Foto Gość - Jeden ze świadków okrucieństw w Puźnikach wspominał, że przed zgliszczami  domów leżały pokaleczone, jedynie w bieliźnie, ludzkie ciała – dzieci i dorosłych. Zewsząd rozlegał się płacz, przerażająca była niepewność życia oraz całkowita bezradność. Ci, którym udało się uniknąć śmierci z konieczności wybrali tułaczkę i poszukiwanie spokojnego miejsca, by przeżyć. Pozostawili nie tylko swoje domy, ale także groby ukochanych bliskich, krewnych, znajomych – mówił w kazaniu ks. infułat Edmund Podzielny, który przewodniczył Mszy św. koncelebrowanej m.in. przez ks. Janusza Dworzaka, proboszcza w Niemysłowicach i ks. Janusza Dołhuna, proboszcza w Ratowicach.

- Przebaczyć nie znaczy zapomnieć. Przebaczyć znaczy raczej stanąć wyżej, odrzucić zemstę, popatrzeć z innej perspektywy. Zapomnienie byłoby bezprzykładną niewdzięcznością, byłoby grzechem godzącym w patriotyzm, bohaterstwo i ofiarę życia tych, którzy byli bici, maltretowani, nieraz umierający powolną śmiercią i tych, którzy oddali życie za innych. A z drugiej strony – jak to nieraz trudno, nawet w rodzinie, przebaczyć. Tak wielu ludzi usycha z wewnętrznego niepokoju, bo nie potrafi przebaczyć – mówił ks. E. Podzielny.

- Jestem rodem stąd, jestem rodem z Puźnik. Winni jesteśmy tym, których dzisiaj upamiętniamy na tablicy i pomniku szczególną pamięć. Być może wielu z nas jest tutaj dlatego, bo oni zginęli – mówił do zgromadzonych w kościele mieszkańców Niemysłowic i ponadpięćdziesięcioosobowej delegacji z Ratowic,  Maciej Dancewicz, naczelnik Wydziału Zagranicznego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

M. Dancewicz poruszył także kwestię wiedzy Ukraińców o rzeziach Polaków na dawnych Kresach Wschodnich. – Niekoniecznie wszyscy o tym wiedzą. UPA jest teraz szlachetną partyzantką, a morderca naszych krewnych Petro Chamczuk „Bystry”ma w Czortkowie pomnik dość spory – powiedział.

Na koniec Mszy św. głos zabrał miejscowy poeta, Edmund Działoszyński, który na uroczystość upamiętnienia ofiar w Puźnikach napisał specjalny wiersz. Zakończył słowami : „Czas przebaczenia nadejść musi/ Trzeba nam wyciągnąć ramiona/ Aby pojednać się/ W Chrystusie”, po których w kościele rozległy się głośne oklaski.