Krzyż w polu i ojczyzna w pudełku

kgj

publikacja 14.07.2015 13:20

Jedne wzniesione w podzięce za ocalenie, inne z prośbą o opiekę Boga, patrona lub o modlitwę ludzi. To zeschnięte, sczerniałe drewno krzyża, świątków, daszków kapliczek, wapnowane lub marmurowe kamienne pomniki wiary i historii. Kryją w sobie ludzkie dramaty, łzy wdzięczności i zawierzenia Stwórcy.

Krzyż w polu i ojczyzna w pudełku   Na spotkanie przyszło wielu zaciekawionych mieszkańców Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Zwykle mijamy je, nawet ich nie zauważając lub odruchowo kreśląc przy nich znak krzyża św. Rzadko zastanawiamy się nad ich historią, a jeśli nawet, nie bardzo jest kogo o nią pytać. Przydrożne, przydomowe i śródpolne krzyże i kaplice można znaleźć w każdej opolskiej wsi. W dwóch miejscowościach parafii Wniebowstąpienia Matki Bożej jest ich w sumie 50 – 18 krzyży i 9 kapliczek w Biedrzychowicach i odpowiednio 12 oraz 11 w Starych Kotkowicach. Jeśli doliczyć świątki umieszczone w ścianach domów, trudno byłoby je zliczyć.

Wszystkie dokładnie zebrał i opisał ks. Franciszek Lerch, emerytowany kapłan, rodowity mieszkaniec Biedrzychowic. Refleksjami i losami niektórych krzyży i kaplic oraz ich fundatorów, opisanymi w wydanej właśnie książce, dzielił się podczas spotkania autorskiego w Farskiej Stodole.

Krzyż w polu i ojczyzna w pudełku   Ks. Franciszek Lerch dotarł do ciekawych historii związanych z krzyżami i kapliczkami Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Losy te często okazywały się pełne dramatów, splecionych z „podręcznikową” historią, ale i znaków Bożej opatrzności.

–  Jest to pewnego rodzaju pielgrzymka szlakiem krzyży przez naszą małą ojczyznę, często niedocenianą, póki tu mieszkamy. Ta mała ojczyzna to nie tylko ziemia, ale przede wszystkim ludzie, którzy tu są obecnie, i ci, co żyli tu na przestrzeni czasów, nasi przodkowie. Gdyby nie oni, ich trud, zdobycze czasów minionych, ale też ich wiara, nie bylibyśmy w tym miejscu, nie mielibyśmy takich szans. Oni zostawili nam nie tylko wytwory materialne, ale i duchową spuściznę – opowiadał ks. Franciszek.

Podkreślał, że takim widomym śladem są te krzyże, kapliczki stawiane przy posesjach, przy wiejskich drogach, na obrzeżach pól figurki w szczytach domów. Znakiem, że mieszkańcy tych ziem zawierzali Bogu siebie i swój dobytek, wzywali Jego pomocy w trudnych chwilach.

I opowiadał o najstarszej kaplicy, koło posesji państwa Tunklów, z roku 1790, o być może starszych od niej tzw. słupowych koło ośrodka zdrowia czy z czterema ewangelistami na rozstajach dróg w Starych Kotkowicach i całkiem nowej, pw. św. Izydora. Mówił o najstarszym istniejącym do dziś drewnianym krzyżu z 1906 r. na polu Norberta Spyry, przytoczył dzieje obelisku postawionego przez Urbana Trinczka w Dolinie św. Franciszka i prośby o modlitewne westchnienie wyryte na kamiennych tablicach.

Krzyż w polu i ojczyzna w pudełku   - Jest tam też nasza przydomowa kapliczka, postawiona w 20. rocznicę ślubu - wskazuje Bernard Burek ze Starych Kotkowic Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Nawiązując do losów emigrantów, którzy dopiero z dala od rodzinnej miejscowości doceniają swoją małą ojczyznę, wskazał, że by być dobrym człowiekiem, nie zagubić się, zachować wpojone przez rodziców wartości, trzeba mieć choć skrawek domu rodzinnego przy sobie, choćby było to kilka zdjęć w pudełku.

–  W sobotę obchodziliśmy święto św. Benedykta, którego dewizą było „Ora et labora” - módl się i pracuj. A i ta praca winna być na chwałę Bożą. Tego trzymali się nasi przodkowie i to też zadanie dla nas. Dziś te kapliczki są dla nas memento, byśmy w rodzinach starali się przekazywać te wartości i wiarę – podsumował ksiądz senior.

Starannie edytorsko wydana książka, zawierająca opis każdego z tych obiektów, z ilustracją i słowem kapłańskiej refleksji może być cenną pamiątką dla obecnych i byłych mieszkańców. Można ją nabyć w parafii pw. Wniebowzięcia MB w Biedrzychowicach (15 zł egz.). Dochód z niej w całości przeznaczony jest na remont kościoła parafialnego.