Miłość w krzyżu i... udziku

kgj

publikacja 14.09.2015 03:26

W grocie lurdzkiej na Górze Świętej Anny, w blasku świec, tysiące ludzi adorowały krzyż.

Miłość w krzyżu i... udziku   Na początku nabożeństwa było jeszcze widno... Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Biskup František Lobkowicz z diecezji ostrawsko-opawskiej, biskupi opolscy i gliwiccy (bp Jan Kopiec oraz bp Jan Wieczorek), o. Alan Brzyski, prowincjał franciszkanów, brali udział w odpuście Podwyższenia Krzyża Świętego na Górze Świętej Anny.

- To wspaniały widok patrzeć stąd na was, z tymi świeczkami w dłoni. One są symbolem Waszych gorących serc, które was przykludziły tutaj na Anaberg, abyśmy wspólnie mogli chwalić Boga. Gdyby ojciec gwardian przemówił do mnie po francusku, sądziłbym, że jestem w Lourdes - stwierdził w sobotni wieczór, podczas nabożeństwa ze świecami, biskup z Czech. Rzeczywiście grota migotała blaskiem tysięcy płomieni, a twarze tysięcy wiernych, oświetlone ich światłem, były pełne modlitewnego zamyślenia.

- W domach krzyż jest czasem traktowany jak talizman, robimy dzieciom ten znak na czole. Kierowcy mają go przy różańcu, choć często nie umieją się na nim modlić. Ten krzyż uzdrawia nas z grzechów, pozwala oddać je Jezusowi - dodał.

Miłość w krzyżu i... udziku   Niemal każdy z pątników miał ze sobą świecę Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Dziękując pielgrzymom, zwłaszcza z metropolii górnośląskiej i zagranicy, którzy licznie brali udział w obchodach, bp Andrzej Czaja stwierdził: - Zawsze po tych obchodach, kiedy mogę wam towarzyszyć, zostają mi na długo w pamięci różne scenki. Choćby taka, jak dziś w dolince przy pałacu kajfaszowym. Przede mną stała taka sympatyczna rodzinka: mama, tata i dwójka dzieci: Patryk i Wiktoria. Patrzyłem, jak Patryk karmił swoją młodszą siostrzyczkę. Miał taki pieczony udzik z kurczaka i to sam skubał, to wybierał co lepsze kawałki i dawał siostrze. To piękne świadectwo miłości tych dzieci, można się od nich uczyć.

Opowiadał też, jak doświadczył tego, że wierni cenią bliskość jego i swoich duszpasterzy; to, że podchodzą - i to nie tylko po obrazek lub błogosławieństwo, choć w tym też się czuje ich życzliwość. Dziękując za wszelkie wspólnoty modlitwy za kapłanów, zachęcał do udziału w różnych inicjatywach związanych z Rokiem Życia Konsekrowanego i nadchodzącym jubileuszem 1050. rocznicy chrztu Polski, Rokiem Miłosierdzia i Światowymi Dniami Młodzieży. Prosił też o umożliwienie udziału w nich jak największemu gronu osób.

Miłość w krzyżu i... udziku   Jedni na ludowo, inni w dżinsach - równie zatopieni w modlitwie Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Prócz opolskich pielgrzymów w strojach ludowych jak co roku przybyła też na Górę Świętej Anny grupa z parafii św. Augustyna w Lipinach Śląskich. Dotarło też wielu pątników z Gliwic.

- Na tym odpuście jestem drugi raz, dla mnie to najlepsze sanktuarium na świecie. Byłem tu już na Święcie Młodzieży, na Epilogu, czuję, że to jest moje miejsce – przyznaje Michał Baliński. - Ja jestem już trzeci raz. Tym razem była piękna pogoda, rok temu w deszczu, było ślisko, nawet parę razy się przewróciłam. Ale warto tu być, to taki balsam dla duszy – dodaje Zofia Zdun.

A po zakończonym nabożeństwie wierni, mimo późnej pory, nie chcieli się rozejść. Przy gromkiej grze orkiestr i łopocie maryjnych sztandarów długo śpiewali religijne, a nawet ludowe piosenki.