Domownicy nieba na tańcach

ana

publikacja 01.11.2015 22:05

W Jełowej po raz trzeci odbył się Bal Wszystkich Świętych.

Domownicy nieba na tańcach Dzieci opowiadały o świętych, za których się przebrały Anna Kwaśnicka /Foto Gość

– Bardzo mi się tutaj podoba. Świetnie się bawię – mówi Fabian Wiench, trzecioklasista, który na balu stawił się w długiej białej brodzie i brązowej tunice. – Jestem św. Hieronimem, który przetłumaczył Pismo Święte z języka hebrajskiego na łacinę. To patron bibliotekarzy i studentów – opowiada Fabian. Towarzyszy mu Kuba Urbanek – drugoklasista, który w dłoniach trzyma pokaźnych rozmiarów klucz. – To klucz do nieba, bo jestem dzisiaj przebrany za św. Piotra – wyjaśnia Kuba. Dodaje, że strój na bal pomagała mu wymyślić mama.

W salce katechetycznej w parafii św. Bartłomieja w Jełowej w strojach świętych i błogosławionych tańczyło kilkadziesiąt dzieci. Było kilka Matek Bożych, był św. Jan Paweł II, były też dwie św. Weroniki i kilka bł. Karolin. – W naszej parafii są relikwie bł. Karoliny Kózkówny. Wraz z księdzem proboszczem byliśmy też na pielgrzymce w Zabawie, gdzie jest jej sanktuarium. Widzieliśmy m.in. jej rodzinny dom – opowiada Natalia Rataj. I dodaje, że w ubiegłym roku w Jasełkach również była bł. Karoliną.

– W tym roku jestem św. Wiktorią – opowiada Wiktoria Raczek. – Wcześniej  nie wiedziałam, kim była moja patronka, a teraz już wiem – przyznaje. – A ja jestem św. Franciszkiem. Mój wujek jest zakonnikiem i to on podpowiedział mi takie przebranie – opowiada Miriam Drąg, która nie tylko miała wymalowaną na twarzy brodę, ale także przyniosła ze sobą białego gołębia. – To ptak z hodowli mojego taty. Św. Franciszek przyjaźnił się ze zwierzętami, dlatego i ja mam ze sobą gołębia – wyjaśnia Miriam.

Dzieci doskonale wiedzą, że każdy może być świętym. – Trzeba wierzyć w Boga, chodzić do kościoła i być dobrym w codzienności – wyliczają konieczne do spełnienia warunki. Ale chyba najważniejszym efektem balu i przygotowań do niego jest to, że święci przestają być dla nich kimś odległym i obcym.

– Zaproponowałam dzieciom alternatywę wobec coraz powszechniejszego obchodzenia Halloween, tradycji zupełnie obcej dla naszej kultury. Chciałam pokazać im, czym jest uroczystość Wszystkich Świętych, i uświadomić, że my czcimy świętych, a nie upiory, diabły i inne straszne stwory – wyjaśnia katechetka Justyna Kornek, która poprowadziła zabawę na balu. – Dziś jestem św. Justyną, dziewicą i męczennicą, dlatego trzymam gałązkę palmową, która jest symbolem męczeństwa – tłumaczyła dzieciom katechetka.