Wdzięczność za o. Jana Górę

ana

publikacja 23.01.2016 12:00

- Był człowiekiem wielkiego formatu, po uszy zakochanym w Jezusie - mówił ks. Piotr Burczyk.

Wdzięczność za o. Jana Górę Ks. Piotr Burczyk opowiadał o spotkaniach i współpracy z o. Janem Górą Anna Kwaśnicka /Foto Gość

Z inicjatywy młodzieży i duszpasterzy parafii katedralnej w piątkowy wieczór w katedrze opolskiej odprawiona została Msza św. w 30. dzień po śmierci o. Jana Góry. Przewodniczył jej ks. Waldemar Klinger, a kazanie wygłosił ks. Piotr Burczyk, proboszcz parafii świętych Piotra i Pawła w Nysie, niegdyś współpracownik o. Góry.

Ks. Burczyk wspominał nie tylko osobowość i życie charyzmatycznego dominikanina, ale też dzieła, które wspólnie z nim podjął. Opowiedział m.in. o lufie czołgu z Komprachcic, która w 2000 r. przetopiona została na 100 tysięcy krzyżyków dla młodych uczestników Lednicy, o wiezionych w 2007 r. z Opola chlebkach św. Jacka rozdawanych młodym podczas spotkania, a także o opolskiej ziemi z niemal wszystkich parafii zawiezionej w 1999 r. na Pola Lednickie w miejsce, gdzie teraz spoczął o. Góra.

– Ojciec Jan Góra to filar duszpasterstwa młodzieży. Przez wiele lat współpracowaliśmy z nim. Był naszym przyjacielem. Pochodził z Prudnika. I pociągnął tysiące młodych ludzi na drogę przez bramę do Chrystusa – wylicza ks. Piotr Burczyk. – Nawet ci, którzy nie znają o. Jana Góry, a pojadą na Lednicę, będą go odczuwali – podkreśla.

– Współtowarzyszyłem o. Janowi Górze, a przez to wiele się od niego uczyłem. Ale mało tego, bo on też był dla nas ojcem. On bardzo mocno głosił ojcostwo nie tylko kazaniami, ale i swoją osobą. A przecież ojciec to ten, który potrafi wskazać, w którą stronę iść, który wyznacza zadania. Ojciec jest trochę szorstki w życiu, ale to sprawia, że my się nie stajemy miękkimi ludźmi, ale twardymi. Myślę, że współtowarzyszenie o. Jana Góry dało nam właśnie taką twardość zarówno w kapłaństwie, jak i w człowieczeństwie – tłumaczy ks. Piotr Burczyk. – Lednica będzie chyba do końca świata. Brama nadal będzie stała na Polach Lednickich, a my nadal będziemy przez nią przechodzić, bo ona uczy nas, jak potem przejść przez bramę życia wiecznego – mówi.

Wdzięczność za o. Jana Górę   Młodzi podkreślają, że o. Jan Góra pokazywał im, jak żyć Chrystusem i jak Chrystusa pokazywać innym Anna Kwaśnicka /Foto Gość – Ojca Jana Górę znam dzięki Lednicy. On pokazywał nam, jak żyć Chrystusem, i jak Chrystusa pokazywać innym – mówi studentka Ela, która 9 razy była na lednickim spotkaniu młodych. – Ojciec Jan przyciągał młodych ludzi tym, że ciągle powtarzał nam: „kocham was”, „dziękuję wam, że tu jesteście”. To było cudowne, bo przecież oprócz rodziców nikt nam nie powie, że nas kocha. A on nam to powtarzał non stop. On żył Chrystusem i pokazywał nam Chrystusa, więc wiem, że słowa „kocham was”, które mówił nam o. Góra, mówił do nas sam Chrystus – podkreśla Ela. Przyznaje, że wciąż nie dociera do niej to, że w tym roku na Lednicy o. Jana Góry nie będzie. – Chcę pojechać na tegoroczną Lednicę. To będzie hołd oddany jego osobie. Wychowałam się na jego przemówieniach, na jego Lednicy, dlatego nie mogłabym tam nie pojechać – przyznaje.

– Ojciec Jan Góra bardzo często powtarzał nam słowa św. Jana Pawła II, że młodzież jest najpiękniejszym kwiatem tej ziemi – wspomina Marek Witkowski, ceremoniarz z parafii katedralnej, który na Lednicę jeździ od 2011 roku. – O. Jana będzie nam brakowało, ale wierzę, że jest z nami – dodaje.

Choć w katedrze nie było takich tłumów, jak na Lednicy, a po Mszy św. na krótkie wspomnieniowe czuwanie przygotowane przez młodzież zostało tylko kilkadziesiąt osób, odtworzone słowa o. Jana brzmiały równie mocno i przejmująco, jak dotąd.

O opolskiej wdzięczności za o. Jana Górę również w „Gościu Opolskim” nr 5/2016 z 31 stycznia br.