O strachu, który skutkuje do dziś

ak

publikacja 06.02.2016 11:53

Dr Marcin Zaremba: Po wojnie nienawiść do Niemców była powszechna. Ale nie doszło do pogromów, tak jak w Czechach.

O strachu, który skutkuje do dziś Małgorzat Goc i Marcin Zaremba podczas spotkania w Muzeum Śląska Opolskiego Andrzej Kerner /Foto Gość

Spotkanie z dr. Marcinem Zarembą, historykiem i socjologiem z Instytutu Historycznego UW i Instytutu Studiów Politycznych PAN, autorem głośnej książki „Wielka Trwoga”, mówiącej o powojennym społeczeństwie Polski, trwało w Muzeum Śląska Opolskiego niemal dwie godziny i wręcz nie mogło się skończyć. Pytania, emocje, wspomnienia, jakie w piątkowy wieczór (5 lutego) obudziły twierdzenia dr. Zaremby, nie chciały wygasnąć.

Historyk mówił o straumatyzowanym społeczeństwie, w którym – obok radości z zakończenia wojny, ocalenia z jej pożogi i możliwości powrotu do zwykłego życia – rządził strach przed: gwałtami, szabrem, morderstwami, linczami, głodem, chorobami czy wymianą pieniędzy, która pożerała wszystkie oszczędności.

– W wielu miejscowościach Polski powinny stać tablice z napisami: tu popełniło samobójstwo sto osób. To niesłychane, że samobójstwa popełniały nawet całe rodziny – powiedział dr Zaremba, przypominając, że dotychczas w historiografii polskiej dominowała spolityzowana wersja historii, a nie mówiło się emocjach społecznych. – W powojennej propagandzie i literaturze królował ton „cała Polska odbudowuje swoją stolicę”. Np. nie znajdziemy ani jednej wzmianki o mordach czy gwałtach dokonanych przez żołnierzy Armii Czerwonej, także na Polakach. Obwiniano za to Wehrwolf, dywersyjną organizację niemiecką, która była wymysłem propagandy – mówił autor „Wielkiej Trwogi”.

Prowadząca spotkanie Małgorzata Goc z MŚO podkreśliła, że na Śląsku nastąpiło skumulowanie strachu – Polaków ekspatriowanych z Kresów oraz ludności autochtonicznej. – Strach na tzw. ziemiach odzyskanych był największy. Sytuacja trochę przypominała Dziki Zachód w czasie kolonizacji – powiedział dr Zaremba.

­– Poziom nienawiści polsko-niemieckiej był wtedy największy w historii. Skłonność do przemocy i nienawiści wobec Niemców była w społeczeństwie wielka, ale nie było pogromów, jakie zdarzyły się np. w Czechach na Niemcach sudeckich. Nienawiść wobec Niemców była powszechna, częściowo wzmacniana przez propagandę – mówił historyk.

Marcin Zaremba zauważał również, że powojenny strach przetrwał wiele dziesiątek lat. – Jeszcze w roku 1980, po wkroczeniu Rosjan do Afganistanu, mamy listy mieszkańców Szczecina, którzy w obawie przed wybuchem nowej wojny chcą uciekać z miasta. Skutkiem tych strachów było rozerwanie więzi społecznych, zanik wartości, wzrost agresji i nienawiści – mówił warszawski historyk o traumie trwającej w psychice społecznej do dziś.